Jeszcze zanim Precel się urodził, to mieliśmy takie palny, że ho ho! Serio, że będziemy całymi dniami śpiewać mu po anielsku, wierszyki recytować, karteczki rozwieszać po domu z nazwami przedmiotów wszelakich, normalnie po miesiącu będzie miał inglisz tak wypolerowany, że od razu zabierze się za czytanie Shakespeare'a w oryginale. A potem ta wizja zderzyła się z rzeczywistością i poszła w przysłowiowe pizdu.