Chłopiec ma na oko jakieś pięć lat i nosi imię Billy. Ma też mamę, najlepszą przyjaciółkę Lottę, zabawny berecik i tendencję do wpadania w tarapaty - takie normalne, codzienne, z którymi niewątpliwie boryka się większość przedszkolaków. I chyba właśnie dlatego seria o Billym, licząca obecnie pięć tomów, jest u nas w domu stale na tapecie.
Matka najpierw wzdychała ciężko, gdy po raz osiemset dwudziesty piąty zmuszona była czytać o przygodach Billyego. Po raz pierwszy zetknęliśmy się ze szwedzkim chłopcem w berecie dwa i pół roku temu na wakacjach i od tego czasu czytujemy książki Birgitty Stenberg regularnie. Nawet Precel, który już od dłuższego czasu przesiadł się na komiksy i książki coraz to mniej obrazkowe, z entuzjazmem wita każdy nowy tom. A że niedawno na rynku ukazał się Billy w szkole, musieliśmy z półki zdjąć również cztery poprzednie. Wiadomo - potomstwo fiksuje się na ulubionych książkach, jednak żeby do tego stopnia?
Wkrótce doszła Matka do wniosku, że książki o Billym przemawiają do Potworów (a zwłaszcza Precla) dlatego właśnie, że opisują normalne, codzienne sytuacje i towarzyszące im silne dziecięce emocje. Strach przed groźnym psem sąsiada, nagły atak niekontrolowanej złości, chęć bycia "dorosłym" i robienia bardziej dorosłych rzeczy, zazdrość o fajne rzeczy, które mają koledzy czy w końcu lęk przed groźnym panem, który opowiada straszne historie - to są po prostu sytuacje, które mogą przytrafić się każdemu kilkulatkowi, niezależnie od tego, czy mieszka w Krakowie, czy Malmö. I można się pewnie trochę z Billym identyfikować, zwłaszcza że prosta narracja pokazuje świat oczyma kilkulatka, pomagając nazwać jego uczucia i emocje, ale nie wartościując ich wcale.
Jednocześnie z pewną fascynacją patrzy Matka na szwedzką literaturę dziecięcą, bo chociaż nie dostrzega różnic kulturowych w zachowaniach i uczuciach dziecięcych bohaterów, to zupełnie inaczej ma się sprawa z dorosłymi. Zacznijmy więc od tego, że w życiu Billy'ego nie ma taty, albo jest on po prostu ciągle nieobecny - dość powiedzieć, że nie pada o nim nawet wzmianka. Ma za to mamę, która niewątpliwie kocha go ogromnie, ale pozostawia mu przy całej swej matczynej troskliwości ogromną dozę swobody, nie wtrącając się prawie wcale w dziecięce życie.
Billy biega więc po podwórkach, "wchodzi w szkodę" u sąsiada, ucieka przed psem, sam nocą otwiera okno w domu czy odchodzi niepilnowany w obcym miasteczku. Ba, mama wypycha go nawet z domu, by się pobawił trochę na dworze, gdy ona ma ochotę poćwiczyć pilates! Innymi słowy chłopiec robi mniej więcej takie rzeczy, jakie robiliśmy w dzieciństwie w latach osiemdziesiątych, biegając po bitą śmietanę "na zeszyt" do pobliskiej lodziarni czy brodząc w strumieniu nieopodal wakacyjnego domku. Takie rzeczy, jakie robiło się przed erą powszechnego strachu o dzieci, kiedy można było bawić się na ulicy i wracać ze szkoły z kluczem na szyi. Dzisiaj zupełnie sobie tego Matka nie wyobraża - my, współcześni rodzice, chyba umarlibyśmy ze strachu.
Seria o Billym, w całości zilustrowana w zabawny i nieco karykaturalny sposób przez Matiego Leppa, cieszy się w swym rodzimym kraju dużym powodzeniem i liczy już sobie jakieś szesnaście tomów, z których pięć możemy przeczytać i nad Wisłą. U nas najbardziej wyczytane i najulubieńsze tomy to Billy i tajemniczy kot (o tym, czy fajniej jest mieć coś cennego, czy przyjaciół) oraz Billy i Potwór (gdzie dużą rolę gra mama, która wraz z Billym postanawia dać nauczkę pewnemu wyjątkowo gburowatemu panu), chociaż najnowsza odsłona - Billy w szkole - również cieszy się dużym wzięciem.
UWAGA! WYNIKI KONKURSU!
No dobra, trochę nas przerosła ilość spływających na konkurs odpowiedzi. Dostaliśmy tonę maili i komentarzy, z których wyłania się obraz lęków pokoleniowych - niektóre ogromnie śmieszne, inne poważne i smutne. Jedno jest pewne - nasi rodzice i dziadkowie bardzo lubili wciskać nam tonę kitu odnośnie rzeczy, które "przyjdą i cię zabiorą".
Statystycznie najwięcej osób bało się Wilków z Pana Kleksa - dostaliśmy aż 7 takich odpowiedzi. No shit! Te wilki były po prostu przerażające! Na drugim miejscu uplasowały się ex aequo ciemność i ... guziki. Tak, guziki. Po 5 takich odpowiedzi.
Przechodząc jednak do sedna sprawy - oto wyniki. Książki otrzymują bentomat, która bała się "Baby z Szamba" oraz Rafał, który drżał na myśl o "Makolcach". Trzecią książkę z serii Billy postanowiliśmy rozlosować wśród tych siedmiu osób, które bały się nieszczęsnych wilków, żeby trochę odczarować dziecinne traumy. Szczęście uśmiechnęło się do Eweliny G. Całą trójkę prosimy o kontakt i przesłanie adresów.