Jesień obchodziła się z nami łaskawie, z nieba ciągle zamiast deszczu leciały tylko liście i kasztany. Precel przez tydzień zmagał się z trudną sztuką pedałowania, po czym dwukołowiec został jego najlepszym przyjacielem. Teraz nawet do wietnamskiej knajpy przecznicę od domu musimy jechać na rowerze. Kluska uprawiała kasztanowe zbieractwo i polowała na parkowe wiewiórki. Za sprawą Ojca w domu zagościł Doomtown, a wraz z nim zainteresowanie kwestią kowbojską. Musiała Matka opowiadać o Jesse Jamesie i o tym, że nieładnie jest strzelać komuś w plecy. Był też przedszkolny bal przebierańców, na którym pojawiła się Catwoman w towarzystwie pirato-zombika. Tego drugiego nie udało się uwiecznić fotograficznie, bo zbyt szybko biegał wrzeszcząc „Brains! Brains!”. Fajny był październik.