Były – minęły i z niejakim przerażeniem zdaliśmy sobie sprawę, że Kluskozaur trolluje nas już dwa lata. Zebrało się nam więc na wspominki – ale Matka ostrzega lojalnie, że nie znajdziecie u nas wynurzeń w stulu „o jejku, moja tyci tyci dzidziunia juś taka duzia, taka ścićna, jak ten czas szybko minął!”
Precel i Kluska drą ostatnio koty, więc uśmiecha się Matka pod nosem rejestrując nieliczne przypadki rodzinnej bliskości. Na przykład kiedy Kluska szykuje się do spania, a tymczasem Precel łapie ją za rękę: „Klusko, a pamiętasz jak cię nie było i byłaś mała w brzuchu u mamy? Fajnie było, podobało ci się to? Pamiętasz?”. Kluska przytakuje radośnie, gdy Matka oponuje nieśmiało: „Ale ona teraz idzie spać, może porozmawiacie jutro?”. Na co Precel, tonem nie znoszącym sprzeciwu: „Ja muszę o tym porozmawiać teraz, to są nasze sprawy.” No, skoro tak...
Tak więc Kluskozaur urodził się, jak każde dziecko. Jak każde dziecko na początku jadł i spał, jak każde dziecko nabywał różnorakie umiejętności – ale co to kogo obchodzi. Prawdę mówiąc przy drugim dziecku niespecjalnie ekscytują się tym nawet rodzice. No, liczy do dziesięciu, fajnie. Szampana z tej okazji otwierać nie będziemy.
Jest natomiast w Klusce coś, co wywołuje u nas niezmiennie cały wachlarz emocji. Urodziła się wielkim trollem, i chyba już jej tak zostanie, ku naszej zgryzocie. Proszona o ciszę rozpoczyna głośne pokrzykiwania lub co siły w płucach inkantuje „siała baba mak”. Przywoływana natychmiast odbiega z diabelskim chichotem i zwinnym wślizgiem chowa się pod łóżko. Gdy Precel szuka u niej potwierdzenia jakiegoś faktu, chodzi za nim i na przekór podśpiewuje „nie, nie, nie, nie”, doprowadzając go do białej gorączki. Spuszczona z oka natychmiast biegnie robić rzeczy, które są wyraźnie zakazane. Najstraszliwsza w tym wszystkim jest dla Matki i Ojca konieczność zachowania powagi w obliczu tej jawnej niesubordynacji, bo wobec reprymendy natychmiast pojawia się trollface...