Czasem są takie momenty kiedy człowiek czyta, że robi się trochę trudniej i trochę smutniej. Są takie książki, w których emocje leżą na wyciągnięcie ręki , ale czasem trzeba się trochę głębiej nad nimi zastanowić. I dziś będzie o emocjach właśnie. A na wytrwałych, którzy dojadą z nami do końca tego wpisu, czeka konkurs!
Z huśtania nic nie wychodzi, jeśli po drugiej stronie nikogo nie ma – proste, a jednocześnie takie życiowe, prawda? To właśnie zdanie zapisał w swoim notesie mały niedźwiedź imieniem Pi, i tak zaczyna się Huśtawka, nagradzana w ojczystej Finlandii książka Timo Parveli. Pi codziennie przychodzi na huśtawkę, siada i czeka, aż pojawi się jakiś towarzysz zabawy. Boi się nawet pójść po kurtkę - a co jeśli w tym czasie ktoś przyjdzie, a Pi to przegapi? I pewnie siedziałby tam jeszcze przez wiele dni, gdyby nie zaskakujący obrót wydarzeń – zwalony pień świerka uderza w huśtawkę, wystrzeliwując naszego niedźwiedzia wysoko w górę.
Tak zaczyna się ciąg przygód, nieprzewidzianych, często niebezpiecznych zdarzeń i zaskakujących spotkań – czasem miłych, innym zaś razem groźnych i nieprzyjemnych. Pi spotyka całą masę różnorakich postaci, pośród których desperacko szuka potencjalnego towarzysza zabaw. Wkrótce okazuje się, że znaleźć bratnią duszę jest naprawdę trudno. Emocje Pi, niczym tytułowa huśtawka, wahają się od radości i wzruszenia po gniew i smutek. Do tego niedźwiedź cały czas zapisuje w notesiku przemyślenia – nieco Paolo Coehlo style – które pomagają czytelnikowi zorientować się, co mu w duszy gra. Na koniec mamy jeszcze zaskakujący zwrot akcji, dookoła którego Precel i Kluska krążyli przez dłuższą chwilę, ze zdumieniem usiłując ogarnąć o co chodzi. Ale nie będzie chyba zbyt wielkim spoilerem, jeśli Matka zdradzi, że partnera do huśtania udaje się znaleźć.
Góra Trzech Grot to już nie przelewki – nie kolorowy picturebook, nie krótka bogato ilustrowana książeczka, ale już książka z prawdziwego zdarzenia – długa, pełna skomplikowanych zwrotów akcji i okraszona nielicznymi, bardzo oszczędnymi w formie ilustracjami. Już sama dedykacja jest intrygująca – nie co dzień wszak zdarza się książka zadedykowana szpitalowi wojewódzkiemu oraz służbom ratunkowym. „Dorosły pisarz” Per Olov Enquist i czwórka jego wnucząt przeżyli pewnego dnia szaloną, mrożącą krew w żyłach przygodę, która mogła skończyć się tragicznie – na szczęście jednak skończyła się powstaniem tej dziecięcej powieści.
Historia zaczyna się pewnej brzemiennej w skutkach nocy, gdy sześcioletnia Moa śni, że krokodyl zszedł ze swetra jej taty i ugryzł ją w pupę. Stąd ciąg niezwykłych zdarzeń prowadzi do wielkiej wyprawy dziewczynki, jej dziadka, kuzynostwa oraz pewnego bardzo mądrego psa na Górę Trzech Grot – w miejsce na pół realne, na pół magiczne, idealne wprost, by zmierzyć się ze swoimi dotychczasowymi dziecięcymi lękami. Na górze zaś są piękne dzikie zwierzęta, pozbawieni serca kłusownicy i oczywiście tytułowe groty, w których góra kryje swoje tajemnice.
Bardzo się Preclowi Góra Trzech Grot spodobała, choć podczas lektury miejscami widać było, że lekki stresik o dalsze losy bohaterów jednak jest. Nie mówiąc nawet o tym, że zupełnie nie do ogarnięcia były dla niego liczne żarciki skierowane ewidentnie do dorosłego czytelnika – jak chociażby moment, gdy okazuje się, że żoną dziadka jest nie-babcia-feministka, a następnie dowiadujemy się, co to słowo właściwie znaczy… Jednego natomiast nauczyliśmy się na pewno – przed wyruszeniem na długą, niebezpieczną wyprawę należy zebrać drużynę. No i zgromadzić prowiant, a zwłaszcza lody!
UWAGA, WYNIKI KONKURSU!
Miło nam ogłosić, że Huśtawkę wygrywa Aga Ta za fantastyczną i nieprawdopodobną historię o cudownym znalezisku, zaś Góra Trzech Grot wędruje do Emilii za emocje, które towarzyszą gnaniu na rowerze w ulewnym deszczu. Gratulujemy!
Zgłoście się proszę z adresami!
Wpis powstał w ramach projektu blogowego Przygody z książką