Przede wszystkim muszą być fajne, ale nie czarujmy się, inne czynniki też grają rolę - dobrze, by były w rozmiarze podręcznym, mieszczącym się do wypchanej po brzegi walizki. A już idealnie, jeśli sprawdzą się w różnych grupach wiekowych, żeby się młodszy potwór nie frustrował, a starszy nie nudził. Do tej puli dorzucamy jeszcze łamigłówkę jednoosobową dla takich, co lubią, jak główka pracuje, i już jesteśmy gotowi do wakacyjnych rozgrywek. A na końcu tego wpisu mamy dla Was jeszcze konkurs!
Kapitan Nauka: Memory na 3 sposoby - Wydawnictwo Edgard
No kurde, nie sądziła Matka, że takiego starego konia jak Precla uda się jeszcze wciągnąć w memory, i do tego z Kluską, która - powiedzmy sobie szczerze - nie grzeszy jakoś strasznie pod względem skupienia uwagi. A tu proszę! Na czym polega trik? Zwierzakowe memory z serii Kapitan Nauka, oprócz zwyczajowego poszukiwania tych samych obrazków, oferuje jeszcze warianty nieco utrudnione. Każda ze zwierzęcych par różni się trzema szczegółami - czasem oczywistymi i widocznymi na pierwszy rzut oka, innym razem trudnymi do zauważenia.
W pierwszym wariancie po odkryciu pary należy wskazać co najmniej jedną różnicę. Twórcy sugerują, że będzie to wersja dobra dla czterolatka, ale naszym zdaniem bachor o rok młodszy też sobie radę da. W wersji dla prawdziwych "hardkorów" (znaczy sześciolatków) po odkryciu pary wszyscy uczestnicy rzucają się do wyścigu - kto pierwszy wskaże wszystkie różnice, ten zgarnia karty. Tu, jak można się domyślić, dużą rolę odgrywa ilość rozegranych partii - w pewnym momencie część różnic na obrazkach zna się już na pamięć, następuje więc festiwal radosnego porykiwania.
Tak czy siak jest to fajna, niewielka gra (bez pudełka zajmuje już naprawdę mało miejsca), która pozwala zaangażować potwory w różnym wieku. Na kolejny wyjazd też bierzemy!
Łamigami - Wydawnictwo Granna
Precel jest człowiekiem logicznym. Lubi, kiedy rzeczy dobrze składają się w całość i kiedy udaje się coś zrobić poprawnie. Do tego przydałoby mu się nieco poćwiczyć motorykę ręki przed kampanią wrześniową. Dlatego Łamigami, czyli gra w łamigłówki oparte o japońską sztukę składania papieru, spadło nam jak z nieba.
W pudełku mamy gruby "bloczek" kartek zadrukowanych kwadratami - białe mają znaleźć się po jednej stronie, czarne po drugiej, kolorowe zaś muszą zniknąć pod zgięciami papieru. No to składamy! Poziomo, pionowo, po przekątnej, głowa pracuje, ręce pracują. Czasem jest frustracja - zwłaszcza gdy wymagane jest precyzyjne zgięcie po przekątnej - czasem nie bardzo wiadomo, od czego zacząć, ale Precel nie z tych, co łatwo się poddają.
Zadań łącznie mamy 100, pogrupowanych stopniami trudności. Sugerowany na okładce wiek (6 lat) sprawdzi się może przy najprostszych, zielonych karteluszkach, ale dalej żarty się kończą. Prawdę powiedziawszy, przy czerwonych zadaniach jest już cholernie ciężko. Już chyba przypuszczacie, jak to się skończyło, prawda? Precel pomalutku rozwiązuje sobie zielone składanki, po dwie-trzy dziennie. Matka zaś wpadła w amok - składa, zagina, prycha i pomrukuje walcząc z czerwonymi karteczkami.
Oczywiście każde zadanie jest właściwie jednorazowe - raz poskładanej kartki nie da się już "wyprasować", ale powiedzmy sobie szczerze, że za 15 złotych dostajemy tyle dobrej zabawy i umysłowego wysiłku, że nie ma co się zastanawiać - trzeba brać. Ale nie mówcie potem, że Matka nie ostrzegała - cholernie wciąga!
MiniMatch - wydawnictwo Djeco
Refleks i spostrzegawczość to nie są cechy, którymi przeciętny bachory byłyby obdarzone obficie, ale kto by się tam przejmował takimi drobiazgami. MiniMatch to gra, która ma ćwiczyć te właśnie przymioty. Znaczy w założeniu, bo w praktyce jest dokładnie tak, jak możecie to sobie wyobrazić - są ryki, jest chaos, ale i ogólna wesołość.
W poręcznym niewielkim pudełku dostajemy dwa zestawy kart - duże plansze, zawierające liczne szczegóły, oraz małe karty z poszczególnymi obrazkami. Te ostatnie rozdajemy graczom, a ich zadaniem jest jak najszybciej pozbyć się kart z ręki, odnajdując je na dużej planszy. Kto pierwszy ten lepszy, ale trzeba uważać, bo za niepoprawną odpowiedź ciągnie się dwie karty jako karniaka.
I tyle, proszę państwa, sprawa prosta, choć momentami nieco stresująca, zwłaszcza gdy przeciwnicy już coś znaleźli, a człowiek nic nie umie wypatrzyć. Ale za to satysfakcja z wygranej - bezcenna!
UWAGA! WYNIKI KONKURSU!
Bardzo nam miło ogłosić, że mamy nie jedną, ale aż dwie zwyciężczynie naszego konkursu. Memory na 3 sposoby od wydawnictwa Edgard otrzymują:
- Ewa za genialną wręcz zabawę "kto ostatni zaśnie ten następnego dnia zmywa" (serio, to jest taki wspaniały pomysł, normalnie chylę czoła!)
- Marta, która urządza wraz z córką lodowe wykopaliska, bo pomysł to prosty i naprawdę zacny.
Dziewczyny, ślijcie wiadomości z adresami do wysyłki!
Wpis powstał w ramach projektu