Jak już kiedyś pisaliśmy, z Precla niewątpliwie będzie kiedyś nowy Ansel Adams. A jeśli nie, to przynajmniej Jamie Olivier. Oczywiście obecna faza jego życia obejmuje jedynie żółte jedzenie (ser, frytki i jabłka), ale szczęśliwie najprostsze kruche ciasteczka z m&ms'ami zaliczają się do tej kategorii.
Wagi kuchennej nie mamy, więc składniki ładujemy na oko. Zresztą nie ma to większego znaczenia, bo część znika jeszcze w trakcie przygotowań. Master chef lubi sobie przykładowo podjeść masło prosto z kostki lub załadować do paszczy łychę cukru. Nie wspominam już o dekoracji, która znika w ekspresowym tempie. Nie pomaga też Ojciec, krążący niczym sęp nad wyrobionym ciastem i podśpiewujący pod nosem „surowe jest zdrowe”.
Tak więc bierzemy:
– 3/4 kostki masła (niby powinno być miękkie, ale kto by miał cierpliwość na to czekać)
– 1/2 szklanki brązowego cukru
– 1,5-2 szklanki mąki
– 4 jajka przepiórcze (czyli 1 zwykłe)
– 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
– trochę ekstraktu waniliowego (opcjonalnie)
– no i oczywiście paczuszka kolorowych, magicznie znikających kuleczek
Czasem wychodzi bardzo krucho, czasem smakuje jak shortbread, czasem jest miękkie w środku – ale zawsze znika w zastraszającym tempie. No i nie można przecenić faktu, że Matka siedzi i wydaje polecenia, a bachor się męczy i piecze. Niedługo rozszerzymy jego repertuar, a jak już będzie dobrze wytresowany, to i stejka upiecze, i suflecik machnie.