No dobra, dziobaski, przyznać się, kto ma serdecznie dość swoich kochanych bombelków po trzech miesiącach nauczania domowego? Palec pod budkę! U nas Matka wspina się na absolutne wyżyny zarządzania ludźmi i projektami, nic tylko aplikować na kierownicze stanowisko w międzynarodowym młodym zespole. Na Hawajach najchętniej. A tymczasem zespół musi mieć zajęcie, najlepiej takie, co to od menadżo-matki nie wymaga wstawania z kanapy. I wiecie co? Mamy to!
Klocki. Ha-ha! - powiecie, dobre sobie, może takie plastikowe za milion monet. Otóż nie. Nie dość, że fajne, kreatywne, to jeszcze eko-sreko. Bachory mogą je nawet zeżreć i prawdopodobnie nic im się nie stanie! Czy może być lepszy powód, żeby je mieć?!
Cardblocks
Imaginujcie sobie, że przychodzi do was paka z klockami, a potem okazuje się, że najpierw musicie je sobie sami poskładać. Klocki poskładać, a nie konstukcję z klocków. O raju, ależ podniecenie było, ależ satysfakcja z tej wielkiej i ciągle rosnącej kupy kartonu! Satysfakcja wielka całkiem dosłownie, bo cardblocks są całkiem duże i całki