Meduza ze skrzydłami. Stworoczachor. Włochaty robalek. Rodzina pająkonogów - tata, mama i dziecko. Różne są - skrzydlate, chitynowe, wielonogie, jednookie, bardzo skomplikowane i przemyślane lub ledwie zarysowane. Łączy je jedno. Powstały w głowie pewnej awanturniczej trzylatki. Od pewnego czasu nasze mieszkanie zmienia się coraz bardziej w dom dla zmyślonych potworów Panny Kluski.
Notes z ilustracjami Józefa Wilkonia ma czerwoną gumkę, a z tyłu scenę, na której stado wilków wpatruje się w rozpostartą tygrysią skórę. Klusce wystarczył jeden rzut oka, by porwać go tylko dla siebie. Czasami siada przy stole, przysuwa sobie pudełko kredek i w skupieniu pokrywa kolejne strony wytworami swojej trzyletniej wyobraźni. A cóż to jest za wyobraźnia, proszę państwa! Matka nieco zdębiała, gdy po raz pierwszy przeglądała kluskowy bestiariusz, który z każdym dniem się rozrasta. I nie jest to bynajmniej abstrakcyjne gryzmolenie - wszystkie potwory mają nazwy i różne rzeczy potrafią robić przy pomocy swoich zmutowanych cielsk nieogarnionych euklidesową geometrią. Zobaczcie zresztą sami, oto Bestyariusz Panny Kluski - tworzony z pietyzmem niczym wczesnośredniowieczne iluminacje.
W poszukiwaniu dalszych inspiracji, którymi nakarmimy kluskową wyobraźnię, zwracamy się - jakżeby inaczej - do książek. Przecież Alien versus Predator jeszcze jej nie puścimy, nawet Matka nie jest aż tak nieodpowiedzialna. Na pierwszy ogień idzie Big Book of Big Monsters (ze świetnej serii, która pojawiła się już tutaj). To kawał fantastycznej książki - dosłownie i w przenośni, bo zamieszkują ją stwory, które zrodziły się w wyobraźni ludzkiej pod najróżniejszymi szerokościami geograficznymi i w różnych epokach.
Na ogromnych rozkładówkach potwory podzielone są tematycznie. I czegóż my tu nie mamy! Są gady smokopodobne, są stwory morskie, są bestie futrzaste, są hybrydy z najróżniejszych zakątków świata. Fajny to zabieg, takie ujęcie przekrojowe - pokazuje, że umysł ludzki pracuje podobnie niezależnie od epoki czy kontynentu. Matka żałuje jedynie, że tak mało tekstu jest w tej książce. Oczywiście taka jest idea całej serii i Klusce na razie dana ilość informacji wystarcza w zupełności, ale temat jest rozwojowy - jak to mówią marketingowcy - i pewnie niedługo trzeba będzie zainwestować w jakiś bardziej rozbudowany almanach.
Big Book of Big Monsters można kupić tutaj.
A skoro już przy almanachach i encyklopediach jesteśmy, to przed Wami kolejna książka wywołująca uśmiech na nieustannie upaćkanej kluskowej facjacie. Mała encyklopedia domowych potworów to zbiór zabawnych opowieści o stworach, które czają się w każdym domu i uprzykrzają ludziom życie. Znamy je, oj dobrze znamy. Weźmy takiego Leniuchello. Albo Bałaganiarę Chaotyczną. Matka ma tak na drugie imię, serio. Z kolei Awanturella to takie alter ego pewnej trzylatki, której z grzeczności nie nazwiemy po imieniu. Precel to zdecydowanie Gierkomaniak Ekranowy, zaś Ojciec - Narzekander.
Pewnie już się domyślacie, że encyklopedia nabija się troszkę z naszych mniejszych i większych wad i dziwnych nawyków. Jednocześnie podaje proste i sprawdzone sposoby, jak sobie z takimi potworami poradzić i czym prędzej je przepędzić. Stworów jest cała masa (bo prezentowane tu wydanie zbiera dwa tomy napisane przez Stanislava Marijanovića), zaś każdemu wpisowi towarzyszy ilustracja przedstawiająca danego potwora w pełnej okazałości. Możecie być pewni, że Kluska bardzo wnikliwie je analizuje.
Precel i Kluska z lubością odnajdują domowe potwory w rodzicach i dziadkach, przedziwnym zbiegiem okoliczności nie palą się jednak, by zauważyć je u siebie. Matka natomiast z wielką chęcią dopisałaby do listy jeszcze dwa straszliwe stwory terroryzujące nasz dom dniem i nocą - Kluskotrolla i Preclozaura. Pierwszy uaktywnia się wczesnym porankiem w dniach, gdy jesteśmy spóźnieni, z szaleńczym chichotem biegając dookoła domu na golasa i odmawiając założenia spodni. Drugi świętego wyprowadziłby z równowagi, godzinami zmieniając zdanie i analizując każdy temat na milion sposobów. To dzikie bestie, do których lepiej nie podchodzić bez paralizatora. Albo chociaż czekolady na przynętę.
I co, dość już macie potworów, czy jeszcze Wam mało? Bo tak się dobrze składa, że mamy mały potworny konkurs. Zerknijcie poniżej.
WYNIKI KONKURSU!
Kochani, dziękujemy z całego serca! Spłynęło do nas nieco ponad dwadzieścia potworów różnej maści, a wszystkie naprawdę pomysłowe. Oczywiście nie jest fizycznie możliwe, aby z takiej masy dobra wybrać jedynie jednego zwycięzcę - dlatego postanowiliśmy znacznie rozszerzyć zakres naszego konkursu. Spośród nadesłanych prac wybraliśmy pięciu finalistów.
I tak, bez dalszej zwłoki, nagrodę w postaci książki Mała Encyklopedia Potworów Domowych otrzymują twórcy BAKTRONA i SŁODZIAKA GUMIŻERNEGO.
Dodatkowe nagrody-niespodzianki wędrują do twórców Kurosmoka, Biedronkatora i Pawiego Potwora.
Wszystkich bardzo prosimy o zgłaszanie się z adresami!