Polska dinozaurem stoi jak długa i szeroka, od morza po samiuśkie Tatry wyrastają nam dinoparki. No więc, aby nie wyjść na ignorantów w kwestiach jurajskich, upchaliśmy potwory do auta. I tak oto pierwszego maja, gdy naród cały wali oglądać misia na Krupówkach, wbiliśmy się tym autem z potworami, plecaczkami, kanapeczkami, soczkami, kocykami i cholera wie czym na Zakopiankę. Powinniśmy wyginąć jak te dinozaury, tyle że za głupotę.
Drogo zapłaciliśmy za ten komunikacyjny fuckup, trzykrotnie przesłuchawszy całe przeboje Pana Tik Taka w gigantycznym korku. Ale oto na horyzoncie rysował się DinoZatorland – a właściwie Pepsi DinoZatorland, bo czemuż by komercji nie podlać odrobiną komercji. Wcześnie jest, słońce świeci, kolejka mała, dinozaur gumowy nad wejściem rusza się ku powszechnej uciesze – a zwłaszcza uciesze Matki, która lubiła dinoparki zanim to było modne.
Stoimy więc przy kasie i myślimy: a co tam, niechaj bachory mają dobrze, wybulimy jeszcze dychę i postawimy im przy okazji Park Owadów i Park Mitologii. Wszak Kluska kocha owady (głaskać), a Precel ma ostatnio fazę na rycerzy, więc „gniew Achilla, bogini, głoś, obfity w szkody”. Ale po kolei. Po pierwsze i najważniejsze, zanim nadejdzie czas na złośliwości, przyznać trzeba, że dinozaury są spoko. O tyle, o ile mogą być spoko gumowe gady na fotokomórkę, poutykane w przyjemnym zielonym lasku. Gumowe, owszem, ale mało inwazyjne estetycznie, nieźle wkomponowane w otoczenie, nie ryczące dziko, nie machające dziwnie łapami – ot, porządnie zrobione. Może za wyjątkiem pterodaktyla podwieszonego na gałęzi, wykonującego ruchy deliryczno-ekstatyczne, ale ten przynajmniej stanowił comic relief.
Kluska, jak to Kluska, biegała po okolicy wydając radosne porykiwania i od czasu do czasu dziwując się 'Ooo! Ogon jusa, ogon!'. Precel natomiast poinformował nas od razu, że prawdziwe dinozaury już dawno wyginęły, a to są tylko jakieś roboty i w ogóle bez sensu.
Następnie z miną zblazowanego nastolatka zażądał lodów, dostał ataku szału, gdy te podane zostały w niewłaściwym wafelku (choć dokładnie nie wiemy, na czym jego niewłaściwość polegała) i dał się ukoić dopiero kauczukową piłką z Charonozaurem pływającym w żółtym brokacie. 6 zł, a radość do dziś. Była też piaskownica z ukrytym szkieletem do zabawy w paleontologa (mega!) i dinozaur sikający wodą, który okazał się wielkim hiciorem.
I na tym żarty się skończyły, bo Matka dostrzegła ekspozycję dla niepoznanki opisaną jako osada pierwotna, będącą w rzeczywistości najprawdziwszą wioską Ewoków. I poczuła się Matka, jakby ją nie przymierzając jeden z owych ludzi pierwotnych zdzielił maczugą – nie ośmieliła się podnieść aparatu do oka z obawy, że mogłoby wypłynąć od nadmiaru wrażeń estetycznych. Ale od czegóż jest oficjalna strona parku!
A potem równia pochyła: obiad w parkowej knajpce spożywany przy akompaniamencie lokalnej dziewoi wyrykującej do mikrofonu Kayah i Perfekt, gigantyczne tłumy walące na dziko popiskujące karuzele i w końcu ucieczka do parku owadów. A tu niespodzianka – na porośniętym rachityczną trawką placyku żwirowa dróżka wije się pośród wielkich modeli stonki i spółki. Słońce praży, potwory zmęczone, marudne, że siusiu, że jeść, że kup mi więcej, byle kolorowe i słodkie. No i uciekliśmy przed Parkiem Mitologii. Stopy nasze nie stanęły na Olimpie, gdzie – wedle zapewnień marketingowych - zasiada 'Zeus z prawdziwym piorunem'. Tę niepowetowaną stratę nadrobiliśmy w internecie. Ominął nas między innymi koń trojański, do którego wchodzi się od dupy strony. Dzięki uprzejmości naszych bardzo dziwnych znajomych, którzy takie rzeczy oglądają dla przyjemności prezentujemy arcydzieła Parku Mitologii.
Ogólnie więc było nawet całkiem spoko, ale w kwestii atrakcji mitologicznych i entomologicznych mamy do powiedzenia tylko jedno.
A na deser quiz – znajdź 10 różnic (nie, nie liczy się, że tytuł dzieła napisany jest z błędem, mądrale jedne!). Mała podpowiedź – autor repliki ewidentnie nie zrozumiał, że przeprowadzona na początku zeszłego wieku renowacja dzieła polegała na utrąceniu, nie zaś dosztukowaniu kończyn. Nawet nad siusiakiem nieco popracował, ku chwale kultury helleńskiej.