Najmłodsze dziecko kończy rok - dokładnie rok temu Ohana nieśmiało wkroczyła w progi Internetu. Nie do uwierzenia! Od tego czasu okrzepła i urosła w siłę, wysysając z Matki wolne wieczory i moce przerobowe, ale nic z tego nie stałoby się bez Was. Dzięki, że jesteście!
Dobry rok
Statystyki mówią, że większość nowych blogów kończy swój żywot na czwartym wpisie. Tere-fere, statystyki, cmoknijcie nas. W trakcie minionego roku mieliście do czynienia z matczynymi wypocinami 120 razy (no dobra, oddajmy Ojcu sprawiedliwość - spod jego palców wyszły 4 wpisy!) i wygenerowaliście na blogasku 86 tysięcy odsłon. Fajowo. Bardzo matka lubi te wykresiki, które sobie powoli, powoli rosną. Ale to, co Matka uwielbia najbardziej, to Wasze komentarze. Oczywiście strasznie fajne są te wiadomości, w których dziękujecie za polecanki książkowe czy chwalicie fotki (próżność Matki nie zna granic), ale najcieplej na sercu robi się, gdy ktoś pisze na przykład "Chciałabym kiedyś być taką matką, jak ta typiara!" albo "Jak czytam waszego bloga to zaczynam chcieć być tatą". Bo tak naprawdę nie pisze Matka typowego bloga parentingowego, prawda?
Co było, a co będzie
Zacznijmy od tego, że u nas są bachory. Tak, bachory właśnie, nie kruszynki, nie dzidziunie. Jest dużo książek (to akurat dość popularne w rodzicielskiej blogosferze) i dużo gier (łoranyjulek, łolaboga, jak tak można, dzieci wam od tego Plejstejszona zdebileją - chyba że planszowe, te są rozwijające i cacy). I na tym mniej więcej kończymy listę rzeczy, które są, a zaczynamy długą litanię rzeczy, których nie ma. Nie ma "stylizacji", nie ma dziecięcej mody, nie ma ładnych zdjęć jedzenia, nie ma wnętrz skandynawskich i nieskandynawskich, nie ma fotorelacji z eventów (gwoli ścisłości - nie zapraszają nas tam zbyt często, ale jak dotąd Matka tylko jedno takie zaproszenie przyjęła. Bo jakoś tak dziwnie by się czuła opisując na blogu rzeczy, których nie używa). A może właśnie byście chcieli? Zerknąć do pokoju Precla i Kluski, poczytać o ich ulubionych zabawkach?.
Nie wypowiada się Matka w kwestiach palących problemów rodzicielskiej blogosfery, ani tych trochę poważniejszych (czy publikować zdjęcia dzieci w internecie? Czy rodzice sami seksualizują małe dziewczynki?), ani tych mniej poważnych (czy i jak bardzo ktoś płakał po śmierci Anny Przybylskiej, a jeśli nie płakał publicznie na blogu, to czy musi napisać, że inni płakali, a on nie? Jak można dawać dzieciom truskawki zimą, skoro wiadomo, że pryskane?). Tak właściwie to nie wypowiada się również w kwestiach ogólnie palących dla prawie każdego rodzica (może z małymi wyjątkami tu i tu) - piersią czy butelką, smoczki czy nie smoczki, szczepić czy nie szczepić, karać czy nie karać, itepe itede. A może chcielibyście i kogoś to matczyne zdanie interesuje?
"Myślę, że to jest początek pięknej przyjaźni"
Siedzi sobie Matka i myśli, że właściwie prawie nic o Was nie wie oprócz tego, że jesteście i lubicie nas czytać. Ale co lubicie dokładnie i czego chcielibyście więcej na Ohanie - to już tajemnica. Dlatego w następnym wpisie, oprócz wielkiego konkursu rocznicowego (będzie fotograficzny, zacieramy łapki!) będzie też krótka ankieta dla Was - czytelników. Może dzięki temu poznamy się trochę lepiej.
Tymczasem wielkie dzięki dla Was, dzięki że jesteście, zostańcie z nami kolejny rok. Przy okazji rozmyślań nad przyszłością bloga zapytała Matka również bachory o przyszłość. Oto macie.