Czy zauważyliście, że młody pies i dwulatek mają naprawdę wiele wspólnego? Czas skupienia uwagi porównywalny do tego, jakim dysponuje złota rybka, pocieszna niezborność ruchów, niezrozumiała ekscytacja idiotycznymi czynnościami i absolutny brak poszanowania dla cudzej własności. Czyli niszczą co popadnie, cholery jedne. I lubią obgryzać buty. Oto nasza czarna lista strat.
Tytułem wstępu: nie jesteście zapewne wytrwałymi czytelnikami psiej blogosfery, więc mogła Was ominąć akcja "Psijacielu Drogi", podczas której właściciele czworonogów podsumowywali swoje wydatki związane z pupilami. Wielu chwyciło się za głowę i zbladło. Wtedy właściciel pięknej seterki z bloga Trend z Seterem zadał Matce niewinne zdawałoby się pytanie - a ile właściwie was kosztuje dziecko? No i złapała się Matka za głowę, zbladła, a potem sczerniała ze zgryzoty.
Oczywiście nie da się odpowiedzieć na to pytanie, czynników jest zbyt wiele. Samo podsumowanie kosztu pieluch i kremów wywołuje siwiznę, a co dopiero jedzenia, lekarstw i wizyt lekarskich, szczepień, zabawek, ubrań, butów, wyjazdów wakacyjnych, przedszkola, basenów, tańców, precelków i soczków po basenie i po tańcach i wszystkich tych niepotrzebnych popierdółek, które kupujemy zupełnie bez sensu, bo bachor akurat ma na nie ochotę. Gdy jednak przyglądała się Matka psiarskim zestawieniom, odkryła jedną kategorię wydatków na psy, której rodzice zazwyczaj nie biorą pod uwagę podsumowując koszty hodowli bachora. Bachor też niszczy na potęgę - wiadomo, dzieci to koszmarne zwierzątka domowe. No to poczytajcie sobie, po czym matczyne serce krwawiło najbardziej. Kolejność mniej więcej chronologiczna.
1. Dwa pady Dualshock do Playstation
Jak być może wiecie, pad do Pleja posiada tak zwany stick, po polsku określany fachowo jako gała. I ten właśnie stick jest idealnego rozmiaru i idealnej faktury dla ząbkującego bachora. Można go obgryzać i lizać ozorem, za nic sobie mając, że ślina spływa do wnętrza pada i załatwia go na amen. Pierwszego zeżarł Precel, drugiego Kluska. Wspomnieć jeszcze należy, że pady mieliśmy trzy - dwa piękne Dualshocki i jednego starego dziadowskiego Sixaxisa. Do dziś go mamy, bo wiadomo, że musiało paść na droższy i lepszy sprzęt.
Koszt: około dwie stówki za sztukę. Świeć panie nad ich obwodami.
2. Książki - łolaboga!
Łka Matka, łka nad poniszczonymi książkami, nad kartkami wyrwanymi, nad okładkami pogryzionymi, nad stronicami pobazgranymi mazakiem. Płacze przede wszystkim nad swym ulubionym wydaniem Był sobie raz i na zawsze król (o czym mogliście poczytać też tutaj), płacze nad licznymi książeczkami rozkładanymi, do których bachory dorywały się pod matczyną nieuwagę czy nieobecność, usuwając wszelkie elementy ruchome i zmuszając Matkę do utworzenia Indeksu Ksiąg Zakazanych. Największą winowajczynią jest tu zawsze Kluska, która bardzo lubi czytać książki stopami. I zębami.
Koszt: trudny do oszacowania, bo niektóre książki są jeszcze w miarę zdatne do użytku, choć na ich widok krew się w Matce gotuje. Powiedzmy, że 300 zł.
3. Kino domowe
Model na chwilę obecną już prehistoryczny, którego nazwy Matka nie pomni, charakteryzował się jednak dizajnerską klapką, która malowniczo odjeżdżała na bok, ukazując czytnik płyt. Matka i Ojciec, pomni historii z padem, zabezpieczyli cały kącik telewizyjny barierką antydzieciową i spoczęli w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Niestety Precel w wieku raczkującym charakteryzował się słuszną masą i rozmiarami, które pozwoliły mu potajemnie przesunąć barierkę. Uzyskawszy dostęp do pięknie migającego pudełka z przyciskami, w krótkim czasie sprawił, że dizajnersko jeżdżąca klapka została mu w łapie. Naprawić się nie dało.
Koszt: całe kino domowe jakieś 1200 peelenów, ale głośników nie rozwalił.
4. Płyty z grami i filmami
Wyobraźcie sobie bachora, który z niebotycznym skupieniem na twarzy usiłuje schować płytę do opakowania, jak oszalały jeżdżąc przy tym płytą po tych plastikowych wypustkach, co się w każdym opakowaniu znajdują. Reszta jest milczeniem. Straty obejmują co najmniej cztery płyty ze Świnką Peppą oraz jedno Ni no Kuni. Potem zaczęliśmy przerzucać bajki na dysk i kupować jego ulubione gry w dystrybucji cyfrowej. Na szczęście bachor obsługę Playstation ma w małym palcu.
Koszt: jakieś 160 zł licząc obecną cenę gry
5. Mysz bezprzewodowa Ojca
Miał Ojciec mysz bezprzewodową, nawet niezłą, której używał do składu komputerowego. Dnia pewnego przedreptał do niego Precel. Musiał mieć ze dwa lata, bo już nieco gadał. Między Ojcem a potomkiem wywiązała się następująca dyskusja. Cio to? - pyta Precel. Wielce zajęty Ojciec spogląda w dół i widzi bachora trzymającego w ręku odbiornik do myszy. Nie zgub tego, Preclu - rzuca więc Ojciec, ciągle wielce zajęty. Po chwili rozgląda się - bachor siedzi kawałek dalej i bawi się klockami. Synu, gdzie to urządzonko dałeś? - pyta Ojciec. A Precel prowadzi go do łazienki. Dźwięki spuszczanej wody najwyraźniej Ojciec przegapił. Mimo prób nie udało się skonfigurować nowego odbiornika.
Koszt: koło 200 zł, ale Matka śmieje się do dziś
6. Samsung Galaxy S3
Cóż tu dużo pisać - ładny chrzęszczący dźwięk wydaje, jak się na niego nadepnie. Chrzęszczą też w głowie Matki obelgi, których na głos nie wypowiada. Pytacie, kto przy zdrowych zmysłach daje smartfona bachorowi do zabawy? Najwyraźniej nie spotkaliście jeszcze rodzica po trzech nieprzespanych nocach z rzędu.
Koszt: jakieś 400 zł, bo za tyle chodzą używane na Allegro
7. Okulary Ojca
Taka sytuacja: Ojciec po nieprzespanej nocy udaje się na drzemkę. Bachor w wesolutki jak skowronek znajduje okulary, które rodziciel zawsze odkłada na podłogę przy łóżku. Sami sobie wyobraźcie co dzieje się dalej. Okulary nadają się do muzeum sztuki współczesnej jako ekspresyjna instalacja artystyczna. Pytacie, dlaczego to się stało trzy razy? Bo niektórzy nie uczą się na błędach. Ale nie pokazuje Matka palcami, sami wiecie.
Koszt: pewnie stówka-dwie za każdym razem, Ojciec przezornie się nie przyznaje
8. Ludzka godność
Czy przypuszczała Matka w czasach bezdzietnych, że będzie godzić się na codzienne upokorzenia, brak snu, wyzysk i szantaż emocjonalny? Czy sądziła, że z anielskim spokojem zniesie smarkacza plującego zupą, conocny taniec świętego Wita w łóżku i totalny brak prywatności w łazience? Czy da się wycenić dziesięć minut rano, w czasie których człowiek chce się wysikać w spokoju i wypić herbatę? No nie da się.
Koszt: bezcenne
Na koniec wróćmy jeszcze do pytania, które spowodowało powyższy butthurt - ile kosztuje dziecko? Matce nawet nie przyszłoby do głowy robić takiego zestawienia w trosce o zdrowie psychiczne, w pierwszym odruchu natychmiast więc odmówiła. A potem zastanowiła się i wyszło jej, że sprawa jest prosta - dziecko kosztuje tyle, ile jego rodzice chcą i moga na nie wydać. I kropka. A z resztą, co się tu będziemy rozpisywać, skoro wszystko już tak dobrze wyjaśniła Taka Sobie Matka. Jeśli kwestia ciągle was dręczy i spać nie daje, to może Matka zagwarantować, że choć dziecko kosztuje więcej, niż Wam się wydawało, to przepuścicie te pieniądze bez żalu i nie będziecie za nimi tęsknić. Będą to po prostu pieniądze wydane dobrze.
A teraz wzywam Was, rodzice pokrzywdzeni: jakich zniszczeń dokonały bachory w waszych domach? Podzielcie się w komentarzu, bo nie wiemy, czy u nas jest tragicznie, czy to taka zdrowa norma.
P.S. Strip powyżej to oczywiście Calvin i Hobbes. Nie, nie mamy do niego praw, pożyczyliśmy sobie z Internetu.