Twarz zawsze umorusana do tego stopnia, że czasem trudno rozpoznać, czy to nasze dziecko, czy sąsiada. Ręce pobazgrane mazakami. Bluzka polana sokiem. Z ust nieustanny słowotok - jak nie monolog o Spider-manie, to piosenka o stukających kopytkami konikach. W sklepie mięsnym zachwyt nad surową wątróbką. Na głowie błyszcząca korona z dyndającym serduszkiem. Po prostu najgorsza księżniczka.
Zastanawialiśmy się, kiedy przedszkole w końcu wtłoczy Kluskę w fazę księżniczkową - bo że wtłoczy, to chyba nikt nie ma wątpliwości. Pewne rzeczy są po prostu nie do uniknięcia. I rzeczywiście, po prawie półtorarocznych wizytach w placówce wychowawczej coś w Klusce w końcu drgnęło. Polubiła kolor różowy (wcześniej wyłącznie niebieski i zielony), wypatrzyła w sklepie tego plastikowego kucyka, którego mają wszystkie inne dziewczynki w przedszkolu i zażądała, by wraz z koleżankami zapisać ją na balet. Oho! Pomyśleli sobie rodziciele. Zaczyna się. Ale minęło kilka miesięcy i okazało się, że w sumie ten okres księżniczkowo-różowy jest u nas na pół gwizdka. A może nawet ćwierć.
- Chciałabym być księżniczką. - oświadczyło dziewczę dziarsko, gdy pewna Pani na placu zabaw zaczęła wypytywac o dalszą ścieżkę kariery.
- O! - rozpromieniła się Pani, najwyraźniej stąpając po znajomym gruncie - A jaka jest twoja ulubiona księżniczka?
- Księżniczka Leja!
Dalej już nie pogadały.
Kiedy więc Matka wypatrzyła Najgorszą Księżniczkę, od razu wiedziała, że to będzie strzał w dziesiątkę.
The Worst Princes to świetnie zilustrowana, przezabawna książeczka o przygodach pewnej księżniczki imieniem Sue. Właściwie to Susan, ale nasza protagonistka nie jest jeszcze stateczną dziewoją, która używałaby tak poważnego imienia. Sue, wzorem wszystkich szanujących się, profesjonalnych księżniczek, siedzi w wieży czekając na księcia z bajki na białym rumaku, który wozwoli ją pocałunkiem prawdziwej miłości. Siedzi i nudzi się jak mops, bo świat za oknem wydaje jej się o niebo bardziej interesujący. W końcu u bram zaklętej wieży pojawia się wybraniec losu, który wprawdzie rycerskimi wyczynami pozostawia nieco do życzenia, ale darowanemu koniowi (i dosiadającemu go rycerzowi) nie patrzy się w zęby.
Sue pędzi więc z wybrankiem do jego zamczyska, gdzie szybko okazuje się, że umiłowany wyznaje mocno szowinistyczne zasady. Nasza księżniczka ma jednak głęboko w nosie komnaty pełne balowych sukien i przestarzałe poglądy swego wybranka. Przy pomocy pewnego przyjacielskiego smoka wkrótce przekonuje całą okolicę, że dobrą księżniczką można być nie tylko w tradycyjnym stylu.
Nie da się in promptu tłumaczyć Najgorszej księżniczki tak zabawnym wierszem, jakim pisany jest oryginał, jednak nikomu to u nas nie przeszkadza. Natychmiast wskoczyła na listę absolutnych faworytów - co ciekawe, najwięcej frajdy ma z niej chyba Precel, który chichocze głośno na widok ciamajdowatego rycerza pokonanego w turnieju przez Sue, dosiadającą swego smoka w różowej zbroi. I cieszy to Matkę ogromnie. Bo nie tylko o to chodzi, żeby Kluska rozumiała, że księżniczką może być na wiele różnych sposobów.
Chodzi też - a może przede wszystkim - o to, żeby Precel to rozumiał.
Tu można kupić The Worst Princess.
Wpis powstał w ramach projektu blogowego Przygody z książką