Jak matka była mała, to chciała zostać astronautką. Myślicie, że się jeszcze uda? Na program kosmiczny to już chyba się załapać nie da rady, ale jest jeszcze kilka lat, żeby zarobić kilkanaście milionów i polecieć komercyjnie. Tymczasem bachory też już mają swoje wizje. Precel to by został Iron Manem, alternatrywnie policjantem, bo się ma własny radiowóz i gwizdek. Kluska jest nieco bardziej niestała w uczuciach. Niegdyś pragnęła być straszliwą pirtatką, Fioletową Płastugą. Póżniej kapitanem statku. Potem primabaleriną. A Matka myśli sobie - czemu nie?
Detektyw Precel zaklął cicho pod nosem, gdy krople deszczu ściekające z dachu wpadły za wysoko postawiony kołnierz jego płaszcza. W otaczającej go ciemności wszystkie kształty zlewały się w niepokojącą całość, wszystkie dźwięki niosły się ze zdwojoną siłą wąską krakowską uliczką. Wiedział, że przychodząc tu bez wsparcia naraża się na niebezpieczeństwo, jednak... - Mamo! - głos Precla wyrywa Matkę z zamyślenia - ale ja chcę być takim policjantem, który kieruje ruchem!
Oślepiająco jasny reflektor zapalił się nagle, wydobywając świetlistym kręgiem ze scenicznej ciemności postać Kluski, skłaniającej się wdzięcznym ruchem niczym trzcina falująca na wietrze... - Mamo! - Kluska ryczy z sąsiedniego pokoju z gracją zarzynanego hipopotama - a wiesz, ja już nie będę baletniczką, będę za to treserką koników!
Nosz kurde flak! Żeby takie czasy nastały, kiedy człowiek już nie może z czystym sumieniem spychać na dzieci swoich niezrealizowanych marzeń i ambicji! W kosmos lecieć, bachory jedne, a nie jakieś tam baletnice i policjanci wam w głowach!
Ech, bądźcie sobie czym tylko dusza zapragnie. Trudno.
PS. Zdjęcia są z maja. Tak, tak, poprawne są wasze niezwykle czujne obserwacje. Matka nadgania ze zdjęciami - prze do przodu przez kolejne katalogi na dysku z gracją i finezją szarżującego nosorożca.