Pieniek i Precel, Precel i Pieniek – dobrana z nich para. Obaj kompulsywni, obaj znający wartość cennego odkrycia, obaj w końcu gnani potrzebą katalogowania świata. Chodzą więc i zbierają – a to szyszki, a to kamienie, a to patyki, a to pióra. Rzeczy potrzebne i rzeczy bez zastosowania. Rzeczy ładne i estetycznie kontrowersyjne. I to właśnie Pieniek namówił Precla, żebyśmy otwarli muzeum.
Czy to zbieractwo Matce przeszkadza? A skąd. Jakże mógłby jej przeszkadzać fakt, że w prawej kieszeni nosi Precel najcenniejszą ze swojej kolekcji szyszek? I że przed każdym praniem musi Matka pamiętać, żeby to cholerstwo wyciągnąć, bo inaczej koniec świata? Albo to: w naszej kamienicy jest patio wysypane częściowo kamykami. Klątwy na twą głowę, pomysłodawco piekielnych kamyków! Z pewnością raz na miesiąc ktoś nocą musi ich dosypywać nowy wór, bo reszta poutykana jest po różnych kątach naszego mieszkania. A co poza tym? Czapeczki żołędzi, plastikowe drzewa (!!), figurki, zwierzęta kąpielowe, naklejki – właściwie cokolwiek bądź. Wszystko jest fajne, wszystko jest potrzebne.
Bohater wydanej przez Dwie Siostry książki Pieniek otwiera muzeum Åshild Kanstad Johnsen też kolekcjonuje skarby na swych wtorkowych spacerach. Jego rozległe zbiory, jakże pieczołowicie katalogowane i przechowywane, przestają się niestety mieścić w domu. Co zrobić, jak żyć? Zakłada więc nasz drewniany protagonista domowe muzeum, stanowiące ukoronowanie jego pasji, i poświęca się temu przedsięwzięciu całym sobą. Niedługo jednak okazuje się, że obsługa muzealnych gości jest dużo bardziej męcząca niż się Pieniek spodziewał – no i trzeba non stop czekać w kolejce do własnej toalety. Pasja zmienia się w obowiązek, obowiązek zabija pasję. Pieniek zamyka więc muzeum, ale co robi z setkami eksponatów? Sprawdźcie sami.
Czytamy o Pieńku pierwszy raz i już Precel uśmiecha się od ucha do ucha. Eksploruje ilustracje, szuka niespodzianek w lesie, aż tu nagle trafia na strony, gdzie rozłożona jest kolekcja pieńkowych skarbów. Patrzy w skupieniu, różne dziwne rzeczy znajduje, milion razy pyta „a co to”. A potem oświadcza, że też założymy muzeum. No dobra, zakładajmy, zgadza się Matka. Przeklina później wielokrotnie tę spolegliwość. Muzeum okupione jest Matki krwawicą – nie sądzicie przecież, że bachor sam poukładał to wszystko w równe rządki. O nie, poganiacz niewolników układał jedynie plastikowe ludziki – resztą eksponatów zarządzał i wydawał polecenia. Tutaj moje kamienie, tutaj liście, ale muszą być w tą stronę.
A potem nastała noc. Nocą zaś przyszedł kot. Kot zobaczył żołędzie i wiedział już, że tej nocy nie będzie się nudził. Czy wiecie, że skarby lasu można z dziką pasją bardzo głośno toczyć po podłodze o drugiej w nocy, dostając przy tym hipernapędu i miaucząc z podniecenia? Otóż można. Rano Precel zażądał odbudowania muzeum. Ależ – jęknęła Matka słabo – rozkleiliśmy wczoraj plakaty, goście pooglądali, może schowalibyśmy kolekcję w bezpieczne miejsce? Przecież Tata jeszcze nie zwiedzał – oświadcza potwór z kamienna miną – a w poniedziałki muzea są zamknięte. Musi przyjść jutro.
Tej nocy kot spał zamknięty w łazience.
A Farewell to books
A teraz przechodzimy do przyjemności. Dziś wydajemy Kto robi hu-hu? Zbigniewa Dimitroca – czyli wierszyki o dźwiękach, jakie wydają zwierzęta. Domyśliliście się po tytule, co? Do tego jest fajny patent, czyli zmniejszające się dziury w każdej stronie. Paluchy można tam pchać albo używać jak okularów. Fajnie jest.
Jak to działa?
1. Aby wziąć udział w losowaniu książki zostawcie nam komentarz na Facebooku (lub napiszcie maila na Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.), który zawiera tajne hasło – wyraz dźwiękonaśladowczy z odgłosem dowolnego zwierzęcia. Tylko jeśli będzie to coś w stylu „chrrr chrrr”, wyjaśnijcie proszę, że chodzi o śpiącego leniwca czy coś.
2. Oddajemy książkę używaną, w bardzo dobrym stanie, pokrywamy koszt przesyłki.
3. Na zgłoszenia czekamy do poniedziałku 3 listopada do północy, wyniki podamy na blogu następnego dnia.
4. Nie musicie klikać Lubię to na naszej stronie na fejsbuniu, ale możecie to zrobić, bo jesteśmy fajni.
Uwaga, lecą nagrody! Książkę Blue Cameleon z poprzedniej edycji A Farewell to Books otrzymuje kameLena i jej mama Marta M. Prosimy o adres!
Wpis powstał w ramach projektu blogowego Przygody z książką