No więc czasami jest tak, że człowiek długo stara się odwlekać rzeczy nieuniknione, bo wiadomo, że co miałeś zrobić dzisiaj, zrób jutro. U nas tak było z ćwiczeniem preclowych dłoni. Wiadomo, szkolne progi zbliżają się z taką nieuchronnością, z jaką znika u nas w domu pozostawiona bez opieki czekolada. Znaczy błyskawicznie. Trzeba więc zmierzyć się z odwiecznym nemesis - ołówkiem HB. Nie owijajmy w bawełnę, jest u nas w tej materii raczej słabawo. I to jest eufemistyczne określenie na totalną masakrę, dramat antyczny i kosmiczny opór materii.
Nie pozostaje nic innego, jak zabrać się na poważnie za małą motorykę - i to najlepiej tak, żeby bachor nie trzasnął po minucie drzwiami z okrzykiem, że się wyprowadza (chociaż, nie ukrywajmy, dostrzega Matka pewne plusy takiej sytuacji. Byłoby chociażby więcej czekolady do podziału). "Pomocy naukowych" w tej kwestii przetestowaliśmy sporo, większość z nich delikwent kwitował w krótkich żołnierskich słowach, ale kilka udało nam się przepchnąć w miarę bezboleśnie, a nawet w oparach niejakiego entuzjazmu. Dziś przed Wami trzy fajne zabawki do ćwiczenia dłoni i palców. Z pewną dumą podaje Matka do publicznej wiadomości, że między innymi dzięki nim wypłynęliśmy w końcu na suchego przestwór oceanu poprawnego trzymania przyrządów piśmienniczych. Czyli sukces jest, proszę Państwa!
Super Sorting Pie od Learning Resources
To jest prawdziwy efekt WOW! Duży, fajny placek z otwieraną pokrywką i przegródkami, do tego trzy tony owoców w różnych typach i kolorach z takiego miłego w dotyku, nieco miękkiego gumo-plastiku, wymienne tarcze z zadaniami, które ładujemy na spód placka i oczywiście dwie pary pęsetek, bo przecież całość rozchodzi się o to, żeby łapska pracowały.
No więc wkładamy to zadanie - trzeba przykładowo owoce sortować kolorami. Albo nie kolorami, tylko typami (a owoce w tym samym typie występują w różnych kolorach). Albo trzeba do każdej przegródki wrzucić odpowiednią ilość. Potem wręczamy bachorstwu po pęsecie - et voilà! Można se drinka strzelić na odstresowanie i mieć pewność, że przez błogie piętnaście minut będzie cisza, spokój i przygryzione w skupieniu języki.
Entuzjazm do sortowania owoców jest w narodzie tak duży, że aż przerósł najśmielsze oczekiwania Matki. W związku z tym wymyśliliśmy jeszcze jedno, dodatkowe zastosowanie tych fajowych owoców - bardzo dobrze się je zbiera stopami z podłogi, bo sie nie ślizgają i mają ciekawe kształty. Czyli młodociane szympansy ćwiczą odnóża górne i dolne. Tyle wygrać!
Można kupić tutaj.
Helping Hands Fine Motor Tool Set od Learning Resources
Kolejny fajny gadżet, czyli zestaw "narzędzi" do ćwiczenia małych łap. W komplecie jest pipeta, pęseta i dwie sztuki nożyco-szczypiec. To właśnie te ostatnie cieszą się u nas największym wzięciem (niestety pipetę musiała Matka umieścić na liście przedmiotów, których używanie możliwe jest jedynie po wypełnieniu trzystronicowego wniosku i załączeniu pięciu zdjęć w formacie paszportowym, bo Kluska miała niepojęty dar przynoszenia w niej substancji niezidentyfikowanych, o dziwnej barwie i konsystencji).
Biorąc przykład z legendarnych wręcz ekspertek w torturowaniu niewiniątek, czyli sióstr Kopciuszka, goni Matka bachory do bezsensownego i kontrproduktywnego sortowania drobnych przedmiotów (tym razem padło na dary losu spadające z drzewa) - po to tylko, by potem z uśmiechem zsypać je z powrotem do jednego pojemnika. I wiecie co? Oni się z tego cieszą! Cieszą się, sortują, kwiczą, narzędziami się wymieniają. Ech, młodzieńcza naiwności! Ale grunt, że łapska pracują.
Można kupić tutaj.
Zwierzakowa mozaika od Djeco
Kolejna fajna i prosta zabawka, która ma tę zaletę, że oprócz cierpliwości i sprawności mortorycznej ćwiczy też percepcję wzrokową i koordynację. Strasznie dużo trudnych słów padło w poprzednim zdaniu i bardzo uczenie to brzmi, a chodzi po prostu o to, żeby wpychać kolorowe plastikowe guziczki w odpowiednie miejsca na planszy. Żadna wielka filozofia, prawda? Ale okazuje się dużo trudniejsze, niż na pierwszy rzut oka wygląda.
No więc w pudełku mamy taką drewnianą "tackę" z nawierconymi otworami, na której kładziemy jeden z kolorowych zwierzakowych szablonów. Do tego mnóstwo plastikowych guziczków i oczywiście karty z wzorami, które mamy kopiować. I tu zaczynają się schody, bo te rzędy kolorowych kropeczek okrutnie się mylą, trzeba wszystkiego bardzo pilnować, a jak raz się coś przesunie, to po prostu dupa blada - wszystko trzeba wyciągać i lecimy od nowa! Okropnie to bywa frustrujące, ale trzeba zacisnąć zęby i w skupieniu te małe guziczki wkładać do dziurek. Uff. Ale satysfakcja na koniec jest bezcenna.
Można kupić tutaj.