Nie mamy telewizji, co nie oznacza, że nie pozwalamy potomstwu oglądać bajek. Pozwalamy, a i owszem, tyle że starannie je selekcjonujemy.
Gdy telewizyjny chłam atakuje z każdego kąta, warto bliżej przyjrzeć się temu, czym karmimy niewinne oczęta naszego narybku. Oto nasza lista - 10 super bajek dla dzieci, które są mądre, wartościowe, zabawne i nadają się dla najmłodszego widza. Przybijamy znak jakości i sami chętnie oglądamy.
Bajka o dwóch przyjaciołach, misiu i kocie, przemierzających świat na rowerach, powstała na motywach pięknej książki Marca Boutavanta, Muki w podróży dookoła świata (recenzowaliśmy tutaj). Tytułowy Muki, żądny przygód i ciekawy świata, oraz jego nieodłączny kompan, nieco leniwy i żarłoczny Chavapa, w każdym odcinku odwiedzają inny kraj, by poznać jego kulturę i zwyczaje, często biorąc udział w tradycyjnych dla danego regionu wydarzeniach i pomagając lokalnym mieszkańcom w codziennych sprawach. Oczywiście po drodze spotykają ich liczne przygody i drobne przeciwności losu, którym muszą stawić czoła, czasem się sprzeczają, często rywalizują, ale widać, że łączy ich prawdziwa przyjaźń. Dodajcie do tego animację żywcem wzorowaną na książce i otrzymacie kawał dobrej kreskówki (choć Ojciec z początku marudził, że bohaterowie mają zbyt wielkie głowy, i że Chavapa... za bardzo marudzi)
Ręka w górę, kto pamięta serial Seaquest? No więc Oktonauci to jest taki animowany Seaquest. Drużyna zwierzęcych bohaterów zamieszkuje podwodną bazę, z której wyrusza na najróżniejsze misje w całym oceanie, by odkrywać podmorskie tajemnice i ratować wodne stworzenia. Każdy z członków drużyny specjalizuje się w innych zadaniach - niczym w klasycznych serialach akcji mamy dzielnego kapitana, nieco bojaźliwego medyka, hotshota do zadań specjalnych, jajogłowego naukowca i tak dalej. W każdym odcinku Oktonauci natykają się na innego zwierza w opałach - a to rekin wielorybi cierpi na bóle brzucha, a to trzeba pogodzić zwaśnionego kraba i jeżowca - a przy okazji widzowie uczą się trochę o podwodnej faunie i florze. Niestety Oktonautów nie przetłumaczono jeszcze na polski, ale ich treść nie jest przesadnie skomplikowana, więc oglądamy w oryginale.
Franio i Benio, czyli bracia koala, to dwójka pomocnych torbaczy, którzy w swym śmigłowym samolocie przemierzają australijskie pustkowia w poszukiwaniu przyjaciół w tarapatach, którym trzeba podać pomocną dłoń. W pobliskim niewielkim miasteczku mieszka cała ekipa australijskich zwierzaków, prowadzących spokojne życie i zmagających się z tak dramatycznymi problemami, jak rozdarta torba listonosza czy chwiejący się ząb krokodyla. Bracia Koala to bardzo spokojna, pozbawiona szybkich zwrotów akcji czy niebezpiecznych scen bajka, która nada się dla młodszych widzów. Płynie z niej proste i pozytywne przesłanie, że warto jest pomagać bliźnim i żyć w zgodzie. Bohaterowie czasem mają różne zdania i zdarza im się zachowywać nieprzyjemnie, ale w końcu zawsze widzą błędy w swoim postępowaniu. Bracia Koala powstali ponad 10 lat temu, jednak świetna animacja poklatkowa sprawia, że serial nie zestarzał się ani odrobinę.
Gdy rodzina pteranodonów przygarnia jajko, z którego wkrótce wykluwa się tyranozaur, wszystkich czeka szereg przygód - zwłaszcza gdy adoptowany członek rodziny pragnie wyruszyć na poszukiwanie swoich korzeni. Na szczęście jest dinopociąg, pojazd przemieszczający się przez czas i przestrzeń, przenoszący naszych bohaterów między okresami Mezozoiku na spotkanie najróżniejszych gatunków dinozaurów. Serial porusza takie problemy jak poszukiwanie tożsamości, inność i akceptacja. Oczywiście poznajemy też sylwetki prehistorycznych gadów, które są mocno uczłowieczone i zajmują się takimi rzeczami jak gra w piłkę czy wycieczki. Jeżeli komuś to przeszkadza, to nie martwcie się - na końcu każdego odcinka przychodzi mrukliwy naukowiec, który skwaszonym głosem wygłasza coś w stylu "dinozaury tak naprawdę nie grały w piłkę".
Ulica Sezamkowa, kreskówka definiująca wczesne dzieciństwo każdego chyba anglojęzycznego dziecka, jakoś nas ominęła. Dopiero niedawno zaopatrzyliśmy się w serię płyt z Elmem, którą Media Service Zawada wypuszcza regularnie do kiosków. Och, jakże dobra to jest seria! Elmo w każdym odcinku przywdziewa inny kostium i wyrusza na śpiewająco-matematyczną przygodę (no dobra, "matematyczna" to może być zbyt duże słowo - uczy liczenia do dziesięciu czy podstawowych figur geometrycznych). Elmo i towarzyszące mu muzykalne kurczaki tryskają humorem, puszczając czasem oko do dorosłego widza (pojawia się chociażby Darth Vader). Jak na sezamkową produkcję przystało, bajka nada się nawet dla najmłodszych, nie znajdziemy tu bowiem przemocy czy scen, w których bohaterom zagraża jakieś większe niebezpieczeństwo.
Żółw Franklin oraz gromadka jego leśnych przyjaciół prowadzą żywot niczym każdy przedszkolak - uczą się, bawią, jeżdżą na wycieczki. Franklin zmaga się z problemami takimi jak akceptacja narodzin młodszej siostry, trudna sztuka dzielenia się czy przegrywania, szukanie swojego miejsca w grupie czy radzenie sobie z zazdrością. Większość odcinków niesie jasne przesłanie moralne, pomaga radzić sobie z różnymi emocjami i przedstawia typowe sytuacje dnia codziennego. Żółw i jego ciepli, kochający rodzice oraz młodsza siostra tworzą zgraną rodzinę, której niestraszne żadne kłopoty. Dodajmy do tego całkiem znośną animację CGI i otrzymujemy bardzo przyjemny, łagodny serial o problemach dotykających każdego przedszkolaka.
Od dłuższego czasu poszukiwaliśmy serialu akcji dla młodszego widza z silną, wyrazistą główną bohaterką. Oczywiście szerokim łukiem omijamy słodko-pierdzące księżniczkowe klimaty. I udało się - Szeryf Kaja na Dzikim Zachodzie to serial opowiadający o przygodach dzielnej kotki Kai, która dba o spokój i porządek w małym miasteczku na amerykańskiej prerii, rozwiązuje problemy lokalnej społeczności i okazjonalnie stawia czoła zuchwałym bandytom, takim jak bezczelny złodziej ciastek. Dzielna i opanowana Kaja, jej magiczne lasso i wierny rumak Sparky z nieba nam spadli. Do tego urzekł nas klimat Dzikiego Zachodu, w tym trio wesołych piesków preriowych grających na banjo.
Dosia, prowadząca w ogrodowym domku klinikę dla zabawek, jest bardzo wszechstronną lekarką. Dzięki swemu magicznemu stetoskopowi potrafi ożywić wszystkie zabawki, które tłumnie przychodzą do niej po porady lekarskie - a Dosia zna sposób na wszelkie dolegliwości, gdyż podpatruje swoją mamę, prawdziwą lekarkę (która często pracuje, podczas gdy tata w domu opiekuje się dziećmi). Zawsze uczynna, opanowana, rozważna Dosia natyka się na różnorakich pacjentów - często niesubordynowanych czy przestraszonych, pokazując jednocześnie młodemu widzowi, że należy o siebie dbać, słuchać zaleceń lekarskich i nie bać się leczenia, nawet jeśli czasem bywa nieprzyjemne.
Fantastyczna, przezabawna rosyjska kreskówka o emerytowanym niedźwiedziu cyrkowym, który gdzieś pod Uralem wiedzie spokojny żywot w małej chatce otoczonej ulami. A przynajmniej tak jest dopóty, dopóki w jego świat z impetem nie wkracza Masza, szalona, rozbrykana dziewczynka, której nic niestraszne. Masza łobuzuje, niszczy, bryka, sieje postrach wśród leśnych zwierząt i doprowadza niedźwiedzia na skraj rozstroju nerwowego. Wkrótce tą niezwykłą parę łączy prawdziwa przyjaźń, bo Masza, mały diabeł w różowej sukieneczce, podbija wszystkie serca. My oglądamy po rosyjsku, bo i dialogów w tej bajce niewiele, choć jest również polska wersja językowa.
To kolejna lekka, komediowa pozycja na naszej liście. Shaun to niezwykle inteligentny baranek, mieszkający na farmie w tradycyjnej brytyjskiej wsi. Jest członkiem stada owiec należących do mrukliwego farmera, które - znudzone monotonią owczego żywota - codziennie wymyślają sobie nowe rozrywki, zwyczajowo wpadając wtedy w jakieś absurdalne, slapstickowe tarapaty. Następnie za wszelką cenę próbują sprawę zatuszować - wszystko po to, by utrzymać farmera w przekonaniu, że jest właścicielem najzwyklejszego na świecie, nudnego stada owiec. Ten poklatkowy serial pozbawiony jest dialogów (nawet farmer porozumiewa się jedynie serią chrząknięć), co dodaje mu uniwersalności.