Pięć godzin – to najdłuższa nieprzerwana podróż, jaką jak dotąd zafundowaliśmy bachorom. Łatwo nie było, ale wyszliśmy z tego bez szwanku na ciele. O stratach moralnych nie wspomnę, bo ileż razy można odpowiedzieć na zadane radosnym głosem pytanie „daleko jeszcze?” Wierzcie mi, po kilku godzinach w samochodzie tablet rzucony na tylne siedzenie jest dla umęczonego rodzica niczym szklanka wody na pustyni. Z tej okazji mamy dla was zestawienie tematyczne – gry i aplikacje o środkach transportu.
Music Box
Wydawałoby się, że to propozycja dla młodszego gracza, ale zajawiła się i Matka. Wybieramy środek transportu (balon lub statek) i wyruszamy w podróż. Możemy pukać w ekran w dowolnym punkcie, kreując jednocześnie świat – pod naszymi palcami wyrastają nowe elementy scenerii, zaś środek transportu przemieszcza się. Jednocześnie każde kliknięcie to kolejna nutka popularnej melodii. Znajdziecie tu yeti, krakeny, ufo porywające kozy i myszy jedzące ser na księżycu. Jest fantastycznie.
System: Android, iOS
Dr Panda's Airport
Kolejna odsłona mini gier serwowanych przez Pandziocha. Tym razem mamy kontrolę paszportową, wykrywacz metali, biuro rzeczy znalezionych i kilka innych zadań uczących rozpoznawania kolorów, kształtów, znajdowania drogi w prostym labiryncie i rozróżniania cyfr. Poziom trudności jest przy tym dość zróżnicowany (przykładowo z tymi cyframi nie każdy dwulatek sobie poradzi, choć Kluska rozwiązuje ten problem pukając gdzie bądź do skutku. Też można.) Na koniec możemy jeszcze umyć samolot w kształcie wielkiej pandy – żeby było realistyczniej, jest w okularach.
System: Android, iOS
Tiny Airport
Pozostajemy w klimacie lotniska. Tiny Airport to świetna apka w stylu „znajdź szczegóły”. Każdy element jest interaktywny, możemy po kolei dotykać wszystkiego i sprawdzać, jakie pojawią się dźwięki i animacje na trzech różnych planszach: hala odlotów, płyta lotniska i w samolocie. Precla najbardziej bawi przepuszczanie rycerza w pełnej zbroi przez wykrywacz metali. Można się spodziewać, że będzie piszczał, co nie? A jednak śmieszy za każdym razem. Nie rozumiemy, dlaczego producenci określili sugerowany wiek użytkownika na 3 lata – nada się i dla znacznie młodszych pasjonatów lotniska.
System: iOS
My car
Czas się przyznać publicznie. Matka i Ojciec są w kwestii motoryzacyjnej całkowitymi ignorantami. Samochód jeździ i tyle. Jak się pan mechanik pyta, co się zepsuło, odpowiedź jest zawsze prosta – auto się zepsuło. No więc sprawiliśmy sobie apkę – niby to dla dzieci – która tłumaczy prosto i wesoło, jak to wszystko działa. Serio, jest nawet uroczy kolorowy rysunkowy schemat silnika i sekcja, gdzie możemy przeprowadzać crash testy z manekinem. No i jak się bachor nauczy, jak sprawdzać poziom oleju i zmieniać koła, to może sobie w przyszłości dorobi do kieszonkowego.
System: iOS
City Rush
Nooo dobra, to nie jest apka dla dzieci (choć im też się spodoba). To animowany symulator centrum miasta, gdzie dyrygujemy zmianami świateł. Nasz cel? Przetrwać jak najdłużej, zanim wściekłość kierowców stojących w korkach osiągnie apogeum. Najfajniejsze jest zaś to, że spośród miast do wyboru mamy Nowy Jork, Paryż i Kraków. „Uważaj, bo ci się wkurwią na Basztowej!” - pokrzykuje Ojciec, wyrywając Matce tablet z ręki. Smok zieje ogniem, hejnalista gra na wieży – niby nic wielkiego, ale dobre, bo polskie. No i za darmo.
System: iOS
Na koniec zapętlijcie sobie poniższy filmik i oglądajcie tak w kółko przez godzinkę. Zbliżycie się do tego, co przeżyliśmy wczoraj.