Kucyki poonyyy jedzą opooonyyy! - ryczy Precel radośnie. - A jak się zmęczą... - tu zawiesza głos. Zerka na Matkę - ... sikają tęczą! Ale Matka wie że on wie, że matka wie. Przecież jednorożce zwyczajowo rzygają tęczą.
- Niee-eee! - rozlega się z boku oburzony głos Kluski. I tak w kółko, godzinami. Cóżeście uczyniły w domu naszym, małe kolorowe kucyki?! Odpowiedź jest prosta. Uczyniłyście kawał dobrej roboty, bo fantastyczna z was ekipa!
Dziś o komiksach będzie mowa, nie o serialu, jednak tytułem wstępu trzeba przyznać, że kiedyś My Little Pony padły u nas ofiarą słodko-pierdzącego stereotypu. Wybrałyśmy się z Kluską na babski poranek kreskówkowy do kina i tam nasze niewinne umysły wystawione zostały na działanie koszmaru, który nazywa się Truskawkowe Ciastko. Po 10 minutach oglądania bajki, której cała treść kręci się wokół paznokci oraz tego, czy wypada powiedzieć koleżance, że jej manicure jest nieładny, Matka miała poważne obawy, że nabawimy się raka mózgu. Od tego czasu szerokim łukiem obchodziliśmy serie opatrzone łatką "dziewczyńskich".
Aż tu pewnego razu, najzupełniejszym przypadkiem, spadły na nas kucyki w dentystycznej poczekalni. Początkowo najbardziej podekscytował się Ojciec, w młodości wielki fan Sailor Moon, który w dziarskich kopytnych bohaterkach zobaczył reinkarnację swoich ulubionych postaci. A potem zorientowaliśmy się, że My Little Pony jest serią zabawną, inteligentnie napisaną, pełną przygód silnych, niezależnych dziewczyn, którym niestraszne żadne przeciwności losu. Wszystkie komiksy przeczytaliśmy już od deski do deski (niektórzy z nas dwukrotnie, ale nie będziemy tu pokazywać palcem), a na kolejne tomy wyczekujemy niecierpliwie.
Co, nie tego się spodziewaliście? Że my tylko "fę fę" i dziecięca literatura skandynawska? Że jak to, taki mainstream obrzydliwie ociekający lukrem? Dla wszystkich ludzi najeżdżających (hehe, najeżdżających, see what i did there?) na kucyki ma Matka jedną dobrą radę. Przeczytajcie jeden tom, obejrzyjcie kilka odcinków. Przekonacie się sami. To jedna z najfajniejszych komiksowych serii "girl power" na naszym rynku. Nic dziwnego, że dorobiła się masy dorosłych fanów.
Sześć bohaterek kompletnie różnych pod względem charakterów i zainteresowań, magiczna kraina, wielkie przyjaźnie, złowrodzy przeciwnicy, wyzwania, rozczarowania, pokonywanie własnych słabości i przeciwności losu. Seria, która nie obraża intelektu czytającego. Seria, która pokazuje, że dziewczyny mogą być oczytanymi naukowcami, świetnymi sportowcami, ciężko pracującymi farmerkami - ale też prowadzącymi własny biznes krawcowymi. I żadna z tych profesji nie jest lepsza od innej. Czegóż chcieć więcej w tej kategorii wiekowej?
No właśnie, w jakiej kategorii startuje ten komiks? To trudne pytanie. My Little Pony ukazuje się w Polsce w zbiorczych tomach - obecnie najnowszy ma już numer 11. Każdy z nich zawiera kilka mniejszych opowieści - najczęściej humorystycznych lub opartych na pojedynczym fajnym pomyśle - lub jedną dłuższą, często istotną dla budowania historii postaci. Czy można zatem czytać je wybiórczo i w losowej kolejności? Jak najbardziej! Oczywiście, jak to w podobnych przypadkach bywa, poszczególne historie, tworzone przez wielu rysowników i scenarzystów, mocno różnią się stylem. Jednak bez obaw - cała seria trzyma w miarę równy, wysoki poziom.
Czasem do tego stopnia wysoki, że przekraczający troszkę możliwości Kluski - zarówno w warstwie graficznej, jak i fabularnej. Bywa, że Matka musi objaśniać dwustronicowe rozkładówki o dość skomplikowanej aranżacji kadrów. Bywa też, że w starciu z historią, która dzieje się przy udziale tych samych bohaterów jednocześnie na trzech płaszczyznach czasowych, miedzy którymi akcja przeskakuje płynnie, nieco wyjaśnień trzeba również Preclowi. No i bywa tak, że pewne odniesienia, zwłaszcza humorystyczne, są jeszcze dla Potworów zupełnie nie do wyłapania. Ale przynajmniej Matka ma radochę, gdy okazuje się, że brat głównej bohaterki jest geekiem grającym z kumplami w Dungeons and Dragons w piwnicy.
Humor, dobrze napisane przygodowe historie, fajnie skonstruowane postaci, girl power... i jednorożce. Chcecie to przeczytać. Tymczasem dawać już ten 12 tom!
A teraz konkurs na ulubionego kucyka - 3, 2, 1, start!