Precel nie cierpi kolorować, zaś rysowanie odbębnia najszybciej i najbardziej schematycznie, jak się tylko da. Ogólnie większość aktywności związanych z trzymaniem ołówka w ręku traktuje jak zło konieczne, są jednak dwa wyjątki od tej reguły - tworzenie map skarbów i rozwiązywanie labiryntów. No to lecimy zgubić się w labiryncie.
Dziś przed Wami nasze trzy najnowsze znaleziska labiryntowe - dwa zeszyty ćwiczeń i jedna książka-nieksiążka. Będziemy je prezentować w kolejności od najtrudniejszych do najłatwiejszych, choć pamiętajcie, że Precel jest labiryntowym profesjonalistą i za takie zupełnie proste łamigłówki już się nie zabiera. Mamy zresztą umowę, że jeśli w jego labiryntowych księgach pojawi się coś "dzidziusiowo prostego", to będzie wołał Kluskę. Bo Precel labirynty rozwiązuje sam, Matkę przyzywając jedynie w chwilach największej frustracji. I wcale nie oznacza to, że wszystko wychodzi mu za pierwszym razem - przeciwnie, często cała strona pobazgrana jest kilkoma alternatywnymi ścieżkami. Ale bestia jest uparta, będzie siedział i próbował do skutku. Upartość preclowa jest zresztą nieco przerażająca i Matka martwi się czasem, że jeśli za lat parę wejdziemy na ścieżkę wojenną, to będzie naprawdę epickie starcie. Ale póki co siedzi i idzie w ślady Tezeusza.
Detektyw Pierre w labiryncie. Na tropie skradzionego Kamienia Chaosu.
Książka labiryntowo-obrazkowa-zadaniowa, która ostatnimi czasy zawładnęła wyobraźnią Precla. Nie dość, że labirynty trzeba rozwiązywać, nie dość, że na każdej stronie trzeba szukać ukrytych skarbów, wskazówek, trofeów, to jeszcze jest tu historia, proszę Państwa - bardzo emocjonująca historia pościgu za nieuchwytnym złodziejem. Otóż tajemniczy Pan X skradł z muzeum Kamień Chaosu, artefakt, którego moc przemienia wszystko w labirynt. Nie jest to jednak pospolity złodziejaszek, ale prawdziwy artysta w swoim fachu, który przyjemność czerpie również z samego pościgu - dlatego goniącemu go detektywowi zostawia po drodze najróżniejsze wskazówki i zadania.
Warstwa fabularna książki nie jest jednak jej największym atutem - cała zabawa rozgrywa się na wielkich rozkładówkach, szczelnie pokrytych niemożliwą wręcz plątaniną szczegółów. Horror vacui to mało powiedziane. I nie są to po prostu wypełniacze przestrzeni, ale najrozmaitsze miniaturowe scenki, nieraz bardzo zabawne. Matka najbardziej lubi rozkładówkę muzealną, gdzie ożywają wszystkie eksponaty i zaczynają się dzikie harce. Dziecko karmi lizakiem asyryjskiego lwa, jakiś saracen walczy z raptorem, Indianie polują na bizona... istne szaleństwo! I tak przez 15 rozkładówek...
Czy Detektyw Pierre jest bardzo trudny? To zależy. Dla dorosłego nie bardzo, samo znalezienie drogi w labiryncie nie nastręcza specjalnych trudności. Dla Precla natomiast ogromnie, ponieważ gigantyczny natłok szczegółów sprawia, że nieco się rozprasza i gubi. Dodatkowo nie do końca intuicyjne są zasady tego, którą drogą można przejść, a która jest zablokowana - instrukcje mówią, że można przejść dalej, gdy jest na to "dość miejsca", a opinie w tej kwestii mamy czasem podzielone. Nie wpływa to jednak na radość z "lektury", jeśli możemy tak określić zabawę tą książką. Dodatkowe zadania i ukryte skarby sprawiają zaś, że możemy do niej wracać wielokrotnie, nawet gdy uda nam się rozwiązać labirynt.
Wiek: dla pięciolatka w sam raz, ale z pomocą rodziców. Z młodszym narybkiem można się bawić w szukanie szczegółów czy fajnych scenek
Można kupić tutaj.
The Usborne Big Maze Pad
Tytuł zobowiązuje - ma być duże i jest duże! The Big Maze Pad to spory blok labiryntowych kartek, a w nim 30 labiryntów z dodatkowymi zadaniami. Karty można wyrywać, więc gdy Precel skończy już labiryntowe wyprawy, na drugiej stronie Kluska tworzy swoje szalone dzieła. Wracając jednak do meritum - każdy labirynt jest tematyczny, bardzo rozbudowany i niełatwy. Wiele tu ślepych tras i zablokowanych ścieżek, a dodatkowo musimy omijać przeszkody - chociażby głodne potwory czy czujnych strażników.
Jest też kilka bardzo pomysłowych kart, odbiegających nieco od klasycznego labiryntowego kanonu - musimy przykładowo przejść "planszę" gry komputerowej, poruszając się tylko po zielonych pikselach. Dla zmylenia przeciwnika występuje kilka odcieni zieleni. Na każdej stronie są też zadania - coś trzeba odnaleźć, coś pokolorować. Precel polubił ten blok do tego stopnia, że mamy aż dwa - jeden w domu, drugi zaś u Babci.
Wiek: wydawca sugeruje 6+, ale naszym zdaniem dobre już dla pięciolatka.
Można kupić tutaj.
Absolutnie fantastyczne labirynty
To jest dopiero masa labiryntów! 120 stron pełnych poplątanych tras o bardzo różnym poziomie skomplikowania, choć generalnie stopień trudności jest nieco niższy niż w poprzednich dwóch księgach. Nawet Kluska bez najmniejszego problemu znajduje tu trasy dla siebie, choć oczywiście nieraz brak jej cierpliwości, by doprowadzić zabawę do końca. Precel natomiast żąda, by Absolutnie fantastycznych labiryntów nie odkładać na półkę. Po co to robić, skoro on z nich będzie cały czas korzystał? Niech sobie leżą na stole. Za każdym razem, gdy Matka do nich zerka, kolejne strony są już rozwiązane.
Wiek: z pomocą rodzica pewnie już dla trzylatka, choć idealnie 4-5 lat
Można kupić tutaj.