Pierwszoklasistka. Szkolny plecak, a na nim niebieski królik z cekinów. Twarz częściowo czysta. Włosy obcięte tak jak Hope van Dyne. Na palcu pierścionek z kółeczka od kluczy znalezionego na boisku. No i co można powiedzieć na ten temat? Matka może powiedzieć, że to niebywałe, niezrozumiałe i nie do pojęcia, że już sześć lat minęło. Kluska natomiast może powiedzieć bardzo, bardzo wiele.
Bo my pod tymi dużymi drzewami z tyłu mamy swoją bazę, wiesz, tam gdzie są pokrzywy, specjalnie żeby nam nikt nie wchodził, bo my umiemy przez nie przejść, no i tam w bazie mamy teraz szpital dla zwierząt taki duży, łóżka dla ślimaków są ze skorupek orzechów i w środku jest miękka trawa, no i łóżka dla wiewiórek są z takich patyków z liśćmi, poduszki też są z liści, i mamy taki kamień żeby trzeć te orzechy na proszek, bo przecież chore wiewiórki nie dadzą rady pogryźć orzechów, a dziś znalazłam ślimaka i on był cały rozdeptany, miał dużo białych flaków na wierzchu, on się już nie nadawał do szpitala więc zrobiłam mu specjalną trumnę za kamieniem, a chłopaki jak nam weszli do bazy to zabrali ławkę, bo nas nie było przez chwilę jak zrobiłyśmy wyprawę po klucz, który może otworzyć wszystko, i to nie było fajne, bo tak nie wolno robić jak kogoś nie ma w bazie - tu następuje krótka przerwa na zaczerpnięcie oddechu, którym Kluska, niczym profesjonalna śpiewaczka, gospodaruje z maksymalną wydajnością.
I w trakcie sekundy ciszy Matka próbuje jakoś skomentować ogrom informacji, które właśnie otrzymała, choć właściwie mówi już do powietrza, bo Kluska w międzyczasie zauważyła rosnące pod płotem kłosy i już leci w ich kierunku. Leci. Podskakuje. Kręci się. Buty rzuca w przedpokoju, plecak w kuchni, pluszaki w łazience, kredki gdziekolwiek bądź. Zajęta jest.
W całym domu rozkleja ogłoszenia o warsztatach nauki rysowania królików. Opłata w cukierkach. Pod nosem śpiewa coś z repertuaru Katy Perry. Układa choreografię na występ tańczących jeży. Okleja odrapane nogi plastrami. Wieczorami wraz z Harrym Potterem umyka w ciemnych korytarzach Hogwartu przed panem Filchem, jęczącą żebraniną negocjując jeszcze kilka przeczytanych stron. Najbardziej chciałaby być sławną malarką albo sławną sprzątaczką - ciągle jeszcze nie podjęła ostatecznej decyzji.
Kluska, proszę Państwa, w całej swej cudownej okazałości.
Sto lat, dziewczyno.