Dziś wracamy do szaleństwa edukacyjnego. Będzie o aplikacjach do nauki liczenia, a właściwie do nauki cyfr, ich kształtu i kolejności.
W sam raz dla kogoś, kto skończył dwa lub trzy lata i wydaje mu się, że pozjadał wszystkie rozumy. Oczywiście mógłby w tym czasie rozwiązywać już całki, ale jakoś uparcie nie chce. No trudno, poprzestańmy na 1,2,3 - liczymy. Najlepiej od urodzenia i od razu z brytyjskim akcentem.
Endless Numbers (Endless 123)
Mistrzostwo świata - jak inaczej nazwać aplikację o cyfrach, którą z równą ekscytacją odpala dwulatka i czterolatek, a i Matka lubi zaglądać im przez ramię? O co chodzi? Na wielkiej karuzeli kręcą się wagoniki z cyframi, w każdym czeka zadanie i zabawna animacja. Najpierw musimy wykonać kilka prostych czynności w stylu 'drag and drop', by rozbiegane cyfry uporządkować - tutaj przemycono nie tylko ćwiczenia z rozpoznawania cyfr, ale i sekwencji w jakich występują, czy ilości. Niby nic specjalnego, ale czasem zajmuje nam bardzo długo, bo cyfry wydają prześmieszna dźwięki i zabawniej jest olać polecenia i ciągnąć cyfry po ekranie, głośno się śmiejąc. Kiedy już się uda, w nagrodę dostajemy świetną animację z wesołym potworem i rzeczoną cyfrą. Przez cały czas lektorka miłym głosem nazywa cyfry i wydaje polecenia. Pierwsza działka - 5 cyfr - za darmo, za pozostałe trzeba już wybulić. My kupowaliśmy partiami, bo potwory żądały więcej i więcej. Doszliśmy do 100. Sto animacji i wszystkie fajne, bez kitu. Jeżeli macie wybrać tylko jedną apkę do nauki cyfr, to dalej nie musicie już czytać. Bierzecie Endless 123.
Counting with the Very Hungry Catepillar
Miła muzyka w tle, graficzny motyw przewodni z ulubionej książki - i do dzieła, liczymy. Aplikacja oferuje 5 poziomów na różnym etapie zmagań z matematyką, a przychówek liźnie przy okazji trochę angielskiego. Całość polega na liczeniu rzeczy, które pożera tytułowa gąsienica - takich samych jak w książce, więc dla czytaczy nie będzie to jakieś wielkie zaskoczenie. Lektorka przy okazji nazywa cyfry i wymienia zjadane produkty - double profit. Na pierwszym poziomie pożeramy od 1 do 5. Drugi poziom to wyższa szkoła jazdy - na ekranie mamy kilka przekąsek do wyboru i musimy słuchać polecenia, co należy zjeść (znów od 1 do 5). Trzeci poziom to nagły skok na głęboka wodę, dla Kluski już trudny do ogarnięcia - spośród 12 takich samych przekąsek należy zjeść tyle, ile kazała miła pani. Kolejne dwa poziomy są tak trudne, że osiwiejecie. Na czwartym musimy zjeść odpowiednią ilość przekąsek spośród 12 różnych, zaś na piątym robimy to na czas. W sam raz dla czterolatka, gdyby nie był zbyt zajęty młóceniem w Rayman Legends...
Intro to Math
Montessorium ma w ofercie sporo fajnych aplikacji (szkoda tylko, że cholerniki uczą geografii jedynie na przykładzie Ameryki Północnej), zaś ich znakiem rozpoznawczym jest oszczędna grafika, brak rozpraszającej muzyczki i nieinwazyjne efekty dźwiękowe. Intro to Math składa się z 3 części. W pierwszej liczymy do 10, a następnie wskazujemy na ekranie wyczytaną przez lektorkę cyfrę, potem zaś musimy porządkować kolorowe paski o różnej długości, odpowiadające poszczególnym cyfrom. Druga część to znów liczenie do 10, później zaś porządkowanie rozrzuconych cyfr, przyporządkowywanie im odpowiedniej ilości kropek i znów odpowiadające cyfrom kolorowe paski różnej długości. Trzecia część to - niespodzianka - znów liczenie do 10, potem zaś nauka pisania cyfr. Tu należy palcem odwzorować cyfrę pokazaną na ekranie. Fajna sprawa jeśli chodzi o zapamiętywanie kształtu i oczywiście motorykę dłoni. Jak możecie się domyślić, fajowość tej aplikacji jest nieporównywalnie mniejsza od wymienionych wcześniej i nasze potwory pozostawione sam na sam z tabletem prawie nigdy jej nie wybierają. Za to poziom skupienia podczas rozgrywki jest definitywnie o niebo wyższy.
Powyższe aplikacje to najlepsze, co w tym segmencie edukacyjnym możecie trafić. Możecie wierzyć Matce - ściągnęliśmy i przetestowaliśmy 12 różnych. Większość była tak durna, że Matkę bolały zęby, oferowała odpychającą grafikę lub całkowicie niezbilansowany poziom trudności. Nie mówiąc już o najczęstrzej przywarze, czyli zachęcaniu dziecka do szybkiego, bezmyślnego i "bezkarnego" klikania gdzie popadnie - wszak w końcu i tak trafi się dobra odpowiedź i przejdziemy dalej. Wiadomo, że w takich wypadkach tablet powinien automatycznie razić użytkownika prądem. To by małym leniom pokazało!
Jeśli temat Was zaciekawił, ale szukacie rozrywki dla nieco bardziej zaawansowanego matematyka, to zaglądnijcie do nas wkrótce. Niedługo puścimy też wpis z polecankami aplikacji do nauki prostych działań matematycznych. Nasz królik doświadczalny testuje je od jakiegoś roku i jesteśmy zadowoleni z rezultatów.