Codziennie wracaliśmy na plażę z lekkim niepokojem – czy ciągle stoi? Czy ktoś go nocą nie rozwalił? Niełatwo wszak będzie o drugą równie doskonałą wakacyjną kryjówkę dla bandy piratów, jak taki drewniany szałas.
Ale był. Ciągle stał. Piracki szałas. Tuż przy wejściu na plażę, co w oczach Potworów nie stanowiło problemu, zaś w oczach Matki równało się wielu potencjalnym zagrożeniem – ot, wystarczy że przyjdą nastolatki na wieczorną imprezę czy jakiś podchmielony wczasowicz, który ma ochotę sobie coś rozwalić. Co więcej, ku szczeremu matczynemu zdumieniu każdego dnia był piękniejszy – a to ktoś dorobił okładzinę z kamyków dookoła „ogniska”, a to płotek, a to przyniósł wyrzuconą przez morzę deskę jako kanapę, a to udekorował obejście szyszkami.
Potwory mogłyby tak godzinami – budować ognisko, piec w nim kamykowe ziemniaki, szukać węgielków, umacniać ściany w obawie przed najazdem Wikingów (najwyraźniej coś im jednak utkwiło w głowach z naszej „wikińskiej” wyprawy). Sami powiedzcie, cóż może być lepszego niż kryjówka, w której cały czas jest coś do roboty – i to jest, proszę Państwa, robota samodzielna, nie wymagająca aktywności rodzica nieco już umęczonego trzytygodniowymi wakacjami, przecioranego dodatkowo przez wątpliwą estetykę nadbałtyckich kurortów, automatów z piłeczkami, rybek z frytkami, gorącej kukurydzy, wszechobecnych parawanów... Dobrze nam służyłeś, szałasie, obyś miał dalej dużo szczęścia do nowych właścicieli.
Gdy zaś wróciliśmy do domu i okazało się, że Maki w Giverny organizują konkurs dotyczący wakacyjnych kryjówek właśnie, postanowiliśmy zgłosić i naszą. Zerknijcie do Maków i ślijcie zdjęcia Waszych kryjówek – niechaj piracki szałas ma doborowe towarzystwo! A teraz, bez dalszych ceregieli, Potwory przedstawiają swoje najulubieńsze wakacyjne czytadło – serię, która w klimaty wakacyjno-kryjówkowe wpisuje się znakomicie.
Banda piratów
Banda Piratów to francuska seria przygodowa dla młodych czytelników, u nas ukazująca się nakładem Wydawnictwa Olesiejuk. Na rodzimym rynku pojawiły się jak dotąd cztery tomy, we Francji dostępne są jeszcze dwa kolejne – no, szanowni Państwo z Olesiejuka, nie dajcie się prosić, wydawajcie prędko, bo my tu czekamy!
Tytułowa banda składa się z Ognistego Tomasza, jego młodszej siostry Nieustraszonej Marii oraz ich kompana Łebskiego Williego. Dzieciaki podróżują swym miniaturowym galeonem w towarzystwie Pana Moody’ego, papugi „z drugiej ręki” z długim pirackim stażem i bagażem doświadczeń, przeżywając różnorakie przygody wpisujące się dobrze w klimaty morskich opowieści awanturniczych (jest i Latający Holender, i wnuk Krzysztofa Kolumba, i Robinson i wiele innych nawiązań rozpoznawalnych tylko dla dorosłego oka).
Każdy z członków drużyny – jak w dobrym erpegu – posiada inny zestaw umiejętności, ale i wad. Najciekawsza jest oczywiście Maria, dzika, dzielna, wyposażona w drewnianą szablę dziewczyna, która ma więcej odwagi niż obaj jej towarzysze razem wzięci, często jednak brakuje jej rozsądku i bez większego zastanowienia pakuje się w kłopoty (wiecie – dżender, oł jee!). Motywy pojawiające się w serii są bardzo klasyczne – nawiedzony statek, pirackie skarby, klątwy i tym podobne, nie musicie jednak obawiać się o czułe umysły pacholęce, bo nie ma tu przemocy ani walki, co najwyżej gonitwa za złodziejaszkiem. Banda piratów to dobre wakacyjne awanturnicze czytadło, które literacko stoi na przyzwoitym, choć nie szalenie wysokim poziomie (częściowo chyba przyjdzie tu zwalić winę na tłumacza i korektę – denerwuje nieco Matkę czas teraźniejszy narracji, konstrukcja niektórych zdań czy takie drobiazgi, jak imię bohaterki, które raz korekta poprawia na Maria, innym razem zostawia jako Marie).
Teraz dochodzimy jednak do ilustracji – o te są wprost doskonałe. Wystarczy powiedzieć, że całą serię ściągnęła Matka z nieco przykurzonej półki w koszalińskim Tesco dzięki ilustracjom właśnie – okładki przyciągają oko, a w środku jest tylko lepiej, soczyściej i bardziej kolorowo. Pierwsze skojarzenie to oczywiście francuski komiks przygodowy (a taki komiks dla dzieci kupowałaby Matka w ciemno), co zawsze wywołuje w Matce smutne przemyślenia związane z faktem, że językiem Balzaka nie włada. Smuteczek. No ale na pocieszenie jest Banda Piratów.