Dzieci ma się po to, żeby można było kupować sobie od czasu do czasu jakieś fajne zabawki, co nie? Najlepiej jakieś takie drogie i wypasione, których zakup trudno byłoby sobie inaczej zracjonalizować. Matka czeka, aż Precel osiągnie wiek w przybliżeniu taki, jaki wypisany jest na tym ogromnym pudle z Sokołem Millenium Lego... Tymczasem jednak, zwyczajowo, pomóżcie proszę - co by tu wybrać?
W tym roku troszkę się zagapiliśmy z tymi prezentami na Dzień Potwora - byczenie się na plaży ma to do siebie, że człowiekowi woda się robi z mózgu. Oczywiście są już pokupowane i skrzętnie ukryte książki, są też Story Cubes (z Muminkami dla Kluski i z Batmanem dla Precla), ale nie przeszkadza to Matce przeczesywać otchłani internetu w poszukiwaniu cudów, które złamią jej serce i portfel.
Dla Precla
1. Rękawice Iron Mana - osz w mordę! Iron Man wysunął się w ciąglu ostatniego roku mocno na prowadzenie w prywatnym preclowym rankingu superbohaterów, a tu takie cudo! Plastik fantastik! Rękawice świecą, wydają odpowiednio heroiczne dźwięki (tak, tak, dokładnie tego nam trzeba! Więcej dźwiękowych zabawek! Więcej, kurde, wszystkiego!!!), strzelają i ogólnie stanowią najgorszy koszmar każdego rodzica. Och, ależ by się działo!
2. Latawiec X-Wing - już podczas zeszłorocznego pobytu nad morzem Precel dokonywał pewnych nieśmiałych prób puszczania latawca. Dzień był wprawdzie bezwietrzny, ale co się bachor nabiegał, to się nabiegał. Do tego z niesłabnącym entuzjazmem. Tak więc idea latawca jest miła matczynemu sercu, zwłaszcza że plan dalekosiężny zakłada inwazję nadbałtycką już w sierpniu. A jeśli już puszczać latawce, to z wykopem! Alderaan. Never forget.
3. Ukulele - jak być może część z was pamięta, istnieje niezerowe prawdopodobieństwo, że delikwent będzie w niedługim czasie maszerował do szkoły muzycznej. Zapytany niezobowiązująco o preferowany instrument, bez cienia namysłu wskazał gitarę. I tak sobie Maatka pomyślała, że może by tak wsadzić mu w łapę na start coś mniejszego niż pełnowymiarowa klasyczna gitara? Tak, tak, to jest jeden z tych prezentów, z których się człowiek mało cieszy. Coś jak sweter czy buty, których potrzebujesz, choć wolałbyś dostać żelki. Ale Matka pomyślała sobie, że gdyby tak złapał bakcyla, to mógłby nam grać co rano Somewhere over the rainbow. To by było coś!
4. Globus podwójny - mapa ziemi i nocnego nieba - taki fajny patent - podświetlany globus, który w dzień pokazuje po prostu mapę świata, ale w nocy przełącza się w tryb podświetlanych gwiazdozbiorów. Niezbyt duży (22 cm), dobrze wkomponuje się gdzieś na półce w bachorowym pokoju. Ma czujnik światła, więc może się przełączać sam po zapadnięciu ciemności. Może być na kablu albo na baterie. No czegóż chcieć więcej?
5. Pościel z astronautą - Wow wow! Być jak Buzz Aldrin. Czy trzeba cokolwiek wyjaśniać? Opad szczęki gwarantowany.
6. Hotel dla owadów - Precel od zawsze lubił pszczoły, a ostatnimi czasy jego entomologiczne zainteresowania mocno się poszerzyły (możliwe, że po tej lekturze). Głównie interesują go owady obrzydliwe (żuczek gnojarek), śmierdzące (odorek) i wielonożne (wij), choć ostatnio podejrzanie dużo dopytuje o zwyczaje i pożywienie szerszeni. W naszym zoo hotele dla owadów, w znacznie bardziej monumentalnej i imponującej wersji, wzbudzają w nim zawsze wielkie podniecenie i musimy stać przy nich długie minuty, choć na pierwszy rzut oka nic się tam nie dzieje. A gdyby tak walnąć sobie taki? Nie w domu, Matka na głowę jeszcze nie upadła. Ale na działce? Czemu nie?
7. Ancient Warriors - Niby sekcję czytelniczą mamy już obkupioną, ale chyba nie sądzicie, że Matka mogłaby zrobić zestawienie prezentowe bez chociażby jednej, malusieńkiej, tyciusieńkiej książki. No dobra, kłamstwo, to jest całkiem wielka księga. A w niej, jak nietrudno się domyślić, wszystko, co chcielibyście wiedzieć o starożytnych wojownikach, ale zawsze baliście się zapytać. Będzie szał.
Dla Kluski
8. Spineczki z dinozaurami - aby zadawać szyku na mieście, młoda fanka ery mezozoicznej powinna wyposażyć się w stylowe akcesoria. Troszkę szkoda, że w zestawie brakuje najukochańszego diplodoka, no ale darowanemu "dinozauru" nie patrzy się w zębatą paszczę.
9. Muminkowa taca - dawno dawno temu, w odległej galaktyce, Kluska dostała na drugie urodziny taką kuchnię drewnianą, że aż Matka zzieleniała z zazdrości. Kuchnia stoi w naszej kuchni (incepcja!) i jest od dwóch lat w ciągłym użyciu. Bawi się Kluska, bawi się Precel, bawią się goście. Bajzel tam panuje podobny jak w naszej dużej kuchni. Garnki są, kubki są, sztućce są, jeno porządnej tacy brakuje, żeby nosić wszystkie ugotowane dobra do salonu. Et voila! Taca! Taca nie byle jaka, bo muminkowa. Taka piękna, że Matka chyba zmieni się w Golluma, przyciskając tacę do piersi i sycząc "My preciouisssss!", i tyle będzie z tej zabawy.
10. Bąbelkowa plastelina - ale czad! Masa plastyczna bąbelkowa, którą Kluska podnieci się to tego stopnia, że przez dwa dni będziemy się zastanawiać, czy nie wyszła czasem z domu i nie pojechała stopem nad morze, bo to jest nieprawdopodobne, by dziecko pokroju Kluski siedziało tak cicho. Tak będzie, słowo skauta! A potem mała zaraza wymiesza wszystkie kolory w jednolitą sraczkowatą masę i będzie się nią bawić dalej z równym entuzjazmem.
11. Archie Snufflekins - czyli narysowana prostą kreską opowieść o kocie, który odwiedza wszystkie okoliczne domu, a w każdym znany jest pod innym imieniem. W każdym, oprócz jednego - domu samotnej starszej pani, na którą sąsiedzi nie zwracają większej uwagi. I to właśnie tam nasz czworonogi protagonista postanawia zamieszkać na stałe. Prosta, chwytająca za serce historia, a do tego o kocie. Będzie hicior, Matka czuje w kościach.
12. Tarcza i miecz wojowniczki - Kluska ma w sobie taką troszkę dzikość serca. Trochę jej jeszcze włosy urosną, i niezła by z niej była Lagertha. Ponieważ okładanie się plastikowymi mieczami świetlnymi coraz częściej powoduje pomniejsze obrażenia ciała, postanowiliśmy zainwestować w broń białą piankową. Okrzyki bólu zmienimy w okrzyki wojenne, co sprawi, że ogólnie będzie ciszej w domu, a wiadomo, że cisza to towar pożądany i deficytowy. Nowa, lepsza jakość.
13. Gra dotykowa - głowy zwierzątek - 16 różnych głów zwierzątek i cztery poziomy trudności - to wygląda na kawał dobrej zabawy. Jak można się domyślić, chodzi o to, żeby w woreczku wymacać guzik o odpowiednim kształcie, zaś poziom trudności zależy od karty z zadaniem, którą wybierzemy. To oznacza, że młodszy i starszy Potwór mogą grać jednocześnie bez ryzyka, że dla kogoś będzie za prosto lub zbyt trudno.
14. Pościel primabaleriny - troszkę siłą rozpędu, bo wiadomo jak jest - jak jeden bachor ma coś takiego, to drugi też musi, bo się udusi. A że Kluska wkroczyła jakiś czas temu na ścieżkę księżniczkowo-kucykowo-baletową, to strzał będzie trafiony.
No to co brać? Doradźcie coś. Matka to by wszystko brała, ale ona ma silny syndrom shut up and take my money.