Zaskoczyliście nas, powiemy szczerze. Matka z początku z pewną nieśmiałością obserwowała ohanową skrzynkę mailową, a potem już tylko łapała się za głowę. Na konkurs powakacyjny przysłaliście prawie 100 (słownie sto!) odpowiedzi. No i siedzimy, głowimy się, męczymy, kłócimy, przeklinamy Was – bo Wasze odpowiedzi są po prostu za fajne! Na wyniki będziecie więc musieli poczekać do jutra. Tymczasem zapraszamy na przygodę z książką.
Przygody z Książką to projekt blogowy, do którego się przyłączyliśmy. Z tej okazji od dzisiaj co dwa tygodnie na blogasku pojawiać się będą wpisy książkowe. Najbardziej cieszy się Ojciec, który po cichu liczy, że Matka zajmie się pisaniem o książkach zamiast ich kupowaniem. Muhaha. Żeby nie było jednak zbyt klasycznie, zaczynamy od książki wybrakowanej. Serio, sporej części książki po prostu brakuje, w środku jest wielka dziura. Ale – powiedzmy sobie z pewną emfazą – najważniejsze w tej książce jest właśnie to, czego w niej nie ma.
Księga z Dziurą. Nie, ten tytuł nie jest metaforyczny. Wielka dziura w środku książki jest wszystkim. Jest kosmosem, basenem, garnkiem, źrenicą oka. Można sprawdzić, co się w niej zmieści, oglądać przez nią świat, różne rzeczy do niej wkładać i z niej wyjmować. Nie ma w tej książce wiele tekstu – właściwie, poza prostymi pytaniami czy objaśnieniami, nie ma go wcale, jest za to wiele miejsca na wyobraźnię. Są strony, które przewracamy prędko i takie, nad którymi siedzimy po dziesięć minut. Są też takie, do których z lubością wkładamy głowę. Najciekawsze w książce z dziurą jest chyba to, że każdy może się nią bawić na swój sposób. Precel poszukuje tu głównie zabawy i odgrywania ról, Kluska zaś wyżywa swą artystyczną duszę zawzięcie mażąc po kolejnych stronach (i stole, ścianach, podłodze...). A co, można!
Księga z Dziurą Herve Tulleta towarzyszyła nam w tym roku na wakacjach wraz z małą paczką kredek i stosem innych pozycji – naklejanek, kolorowanek i rysowanek. Jak się okazało, wszystkie dodatkowe atrakcje wróciły do domu w stanie dziewiczym. Polecamy wszystkim, których przerażają polecenia w stylu „pokoloruj dokładnie i nie wyjeżdżaj za linie”.
Wpis powstał w ramach projektu blogowego Przygody z książką