- Ta książka jest bardzo stara - oświadcza Matka dość bezmyślnie na wstępie lektury. No i rozpoczyna się karuzela pytań.
- A czy ta książka była jak mnie nie było na świecie? - Matka kiwa głową twierdząco.
- A czy była jak ciebie nie było? - tutaj niestety także pada twierdząca odpowiedź. Bynajmniej nie dlatego, że Matka czuje się zbyt młodo, ale dlatego, że nadciąga lawina pytań, która nie osłabnie, dopóki nie znajdzie się coś bardziej antycznego niż nieszczęsna książka.
- A czy były Gwiezdne Wojny? A samochody? A dinozaury? - no tak, można było przewidzieć, że skończymy w triasie.
Tak oto, w poczuciu obcowania z jakimś antycznym bytem, zanurzyliśmy się w lekturę pierwszego tomu Moich Książeczek. Zielonooki kot w czerwonych butach spoglądał na nas z okładki, zaś w środku czekało siedem opowieści , które zdaniem Precla spisano mniej więcej wtedy, gdy po ziemi stąpały mamuty - a ściślej, jakieś sześćdziesiąt lat temu.
Szybko okazało się, że spośród tych siedmiu historii nietrudno wyłowić swoich faworytów. Precel zapałał natychmiastową miłością do Koniczyny Pana Floriana, czyli opowieści o siwym koniku z karuzeli, który pewnej nocy ożywa pod wpływem magicznej koniczyny. Kluska dwa razy pod rząd kazała sobie czytać Wielki wyścig, zabawną bajkę o wyścigu ślimaków, gdzie wygrywa ten, kto okaże się najwolniejszy. Matka zaś z pewnym sentymentem czytała Podróż w nieznane o przygodach dzielnej myszki Kundzi, która w małej łódeczce zagubiła się na wielkim jeziorze. Co Bahdaj to Bahdaj! Natomiast - co ciekawe - całą naszą trójkę okrutnie znudziły Prawie wszystkie przygody Zuzanny.
Moje książeczki to jeden z tych żelaznych pewniaków, które spodobają się każdemu. U tych starszych zadziała pewnie retro-czar, u młodszych po prostu dobra historia - taka się przecież nie starzeje. Co więcej, nie starzeje się też świetna ilustracja , a tę przedrukowano w niezmienionej formie. No to czekamy na dalsze tomy, miejsce na półce zarezerwowane.
Jak się pewnie domyślacie, na wędrówkę z pędzlem i ołówkiem wybiera się u nas głównie Kluska. Zazwyczaj jest to wędrówka po ścianach, meblach i lustrach, chociaż ostatnimi czasy również po własnej twarzy. Panie w przedszkolu nie pytają już nawet, co się stało, gdy rano facjata młodocianej awanturnicy jest w kolorze nieco czerwonawym czy niebieskawym. Można się więc było spodziewać, że Wędrówka pędzla i ołówka Marii Terlikowskiej znajdzie w niej zagorzałą fankę.
Pędzel i ołówek wyruszają na szaloną wyprawę, podczas której są jednocześnie twórcami i podmiotami. Rysują świat, który czasem "ożywa" i zmienia się w sposób, którego protagoniści nie zaplanowali, choć oczywiście były to konsekwencje łatwe do przewidzenia. Skoro rysują sobie czarownicę na miotle, to nietrudno się chyba domyślić, że ta zacznie biedaków gonić - Kluska w każdym razie domyśla się z łatwością i daje bohaterom w trakcie lektury liczne dobre rady. W końcu nawet - na wezwanie pędzla i ołówka - ochoczo rzuca sie do rysowania dla nich mostu, niosąc ratunek przed morzem wylanej ultramaryny. Tu następuje scena slow motion, w której Matka dramatycznym wślizgiem ratuje książkę przed zabazgraniem. Stanęło na moście z plasteliny.
Wędrówka pędzla i ołówka jest niewielką, pomysłowa książeczką, która emocjonuje i angażuje Potwory nie gorzej niż Hevre Tullet. Jeżeli należycie do podobnego Matce pokolenia matuzalemów i oglądaliście swojego czasu Zaczarowany ołówek, to i wam się spodoba. Zaś osobnikom, którzy nie odrośli jeszcze za bardzo od ziemi, spodoba się na pewno.
UWAGA! WYNIKI!
Drodzy moi, do konkursu stawiliście się tak tłumnie i udzielaliście tak ciekawych, pełnych nostalgii odpowiedzi, że spłynęła na Matkę fala dobrych czytelniczych wspomnień. Cóż było robić - podwoiliśmy pulę nagród. I tak oto retro książki trafiają do czterech osób.
"Moje książeczki" dla Joasi za "Cudaczka Wyśmiewaczka" i dla Ani za "Przygody Jeża spod miasta Zgierza".
Wędrówka pędzla i ołówka dla Karoliny za serię "Poczytaj mi Mamo" oraz dla Ani za niezidentyfikowaną książkę o pięknej księżniczce.
Gratulujemy i prosimy o kontakt z danymi do wysyłki w terminie 7 dni.
A może ktoś z Was pomoże Ani? Napisała do nas tak "Mam moją ulubioną książkę przed oczami, właściwie tylko tę jedną ilustrację. Szczęśliwa księżniczka uratowana przez rycerza siedzi w długiej sukni otoczona kwiatami. Uratowana przed czym? Nie bardzo pamiętam. Chyba przed smokiem. Coś mi się jeszcze wydaje, że ten mężczyzna miał słowiańskie imię, a ta książka to był komiks." Ktoś coś kojarzy?