Jest takie trio przymiotników, które w Matce budzą odruch - delikatnie mówiąc - obronny. Edukacyjny. Kreatywny. Rozwojowy. Obsesja jakaś w tym współczesnym rodzicielstwie, podejście zadaniowe i wyścig. Nie dobija was to? Kiedy więc Lego Duplo zaprosiło nas na warsztaty zabawy z dzieckiem, pomyślała Matka od razu, że nie będzie jej nikt tłumaczył, jak ma się z bachorami bawić. Że będą smędzić o tej edukacyjnej rozwojowości, sadzić tekstami z podręczników. No i co? Miło jest się czasem mylić.
Gdy tylko Precel z prędkością światła zniknął w wypełnionej klockami sali warszawskiej kawiarni Pompon, Kluska zaś z równą prędkością zabrała się za pochłanianie racuchów, zasiadła Matka przy stole wśród sław blogosfery, szykując się na porcję tych przymiotników niefortunnych. Tymczasem prowadząca spotkanie Małgosia Ohme rozpoczęła od prostego i jakże trafionego pytania. Czy zdarza wam się nudzić podczas zabawy z dzieckiem? Oj, zdarza. Ale przyznać się do tego głupio. A potem usłyszeliśmy same fajne rzeczy. Masz prawo się nudzić - co więcej, twoje dziecko również! Nie każda zabawa musi być edukacyjna i rozwojowa. Nie każda musi być podręcznikowa. Nie ma czegoś takiego jak jedynie słuszny i dobry sposób na zabawę. Fajnie jest być rodzicem leniwym.
O co więc chodzi w tej zabawie niedyrektywnej? O to chodzi, żeby dla odmiany ktoś inny się przy wymyślaniu zabawy namęczył i nagłówkował. Niechaj to małolat decyduje, niech on obsadza role, niech sobie coś ciekawego wykombinuje, skoro już mu się nudzi. Nuda jest więc najlepszą wylęgarnią pomysłów i motorem napędowym, ale i najlepszym środkiem do poznania swojego dziecka. A nuż weźmie cię za rękę i pokaże ci coś naprawdę świetnego? Zamiast szukać porad i wzorców w podręcznikach czy (łolaboga!) w Internecie, zamiast walić w dziecko bodźcami i dbać o rozwój psychomotoryczny, warto czasem po prostu spytać "to co dziś robimy?"
Nie miała Matka czasu się nad tym głębiej zastanowić, bo spadła na nią rzeczywistość. Kluska chce siku, Precel chce jeść, potem na odwrót, potem robimy ćwiczenia, gdzie dzieciaki same mają wymyślić zabawę na dany temat - ale oczywiście Kluska chce wszystkie naklejko-nagrody teraz zaraz, Precla zaś w ogóle nie ma, bo woli sobie budować pociąg w sąsiedniej sali. Też dobrze. Dopiero kulając się ciemną nocą do domu (z tego miejsca serdecznie pozdrawiamy Pana Policjanta czyhającego na ludzi zjeżdżających z ekspresówki) kombinowała Matka, czego właściwie chciałaby od naszej zabawy. Otóż tego, żeby małolaty uczestniczyły w niej z własnej inicjatywy, najlepiej razem, angażując bardziej siebie i swoje własne pomysły niż rodziców.
To co dziś robimy? - pyta Matka dnia następnego. Potwory! - krzyczy Kluska radośnie. I labirynt! - Precel daje upust swojej obecnej fiksacji. I jeszcze wysypisko! Okeeeej. No to jedziemy z tym koksem. Sprawdźmy, czy czegoś się na warsztatach nauczyliśmy.
Jak zbudować potwory z Duplo?
Sprawa jest prosta. Chcecie potwory, to sobie zbudujcie. Najpierw Precel i Kluska tworzyli klockowe ciała. I tu pierwsze matczyne zaskoczenie - w potwornych kształtach pojawiły się nie tylko całkiem udane głowy, nogi i ręce, ale i niespodziewana symetria. Potem do akcji wkroczyła Matka z mazakiem, nożyczkami i klejem biurowym. Et voilà! Potworami bawili się przez bite trzy dni, niezliczone razy rozwalając je i odbudowując samemu, zapraszając je na herbatkę i do zoo, kładąc spać i budząc rano. Niezłe wyszły. Precel dla każdego wymyślił imię i super moc. A teraz trzymajcie się krzeseł: "Ten to będzie gospodyni domowa" - młody wskazuje na cyklopa - "Ma taką najlepszą specjalną moc, że niczego się nie boi". Celnie, synu, jakże celnie.
Jak zbudować wysypisko z Duplo?
Nic prostszego. Trzeba wszystkie klocki wysypać. Chaos gwarantowany, a gdzie chaos, tam zabawa. W końcu wkroczyła Matka do akcji i przy pomocy taśmy kolejowej nadała ład rzeczywistości. Teraz z wysypiska zrobiła się sortownia odpadów, gdzie śmieci w odpowiednim kolorze wozi się do odpowiedniego magazynu. Klocki zostały rzucone, narzędzia są, małe głowy pracują, Matka zaś siedzi z kawusią przy stole i obserwuje tylko. Najpierw jest kłótnia o auta, potem kłótnia o drogę, potem czyjaś noga komuś zawadza, ktoś komuś rozwalił magazyn. Potem dzwoni telefon i ucieka Matka przed rykiem w inną część domu. Wraca zaniepokojona, bo cisza jest zawsze podejrzana. Kluska siedzi i z zapałem buduje wieżę i zamek, Precel zaś entuzjastycznie dowozi jej budulec z magazynu, pytając za każdym razem, jaki kolor sobie pani architekt życzy. Uwierzycie?
Jak zbudować labirynt z Duplo?
Znajdowanie drogi w labiryncie to ostatnimi czasy najulubieńsza aktywność starszej latorośli. Labirynt z Duplo brzmi fajnie, ale tu sprawa nieco się skomplikowała, bo mimo najszczerszych chęci Precel nie był w stanie zbudować takiej konstrukcji, jaką sobie wymyślił. No to zawarliśmy umowę - Matka zbuduje labirynt, a potem będziemy się wzajemnie przez niego przeprowadzać używając komend typu "w górę, w prawo". Przednia zabawa, milordzie. No i prawo z lewem już nam się nie myli.
A wy? Jak się bawicie i czego od tej zabawy oczekujecie? Może też spróbujecie od czasu do czasu rodzicielskiego lenistwa? Polecamy, jest fajnie! Jeśli się zastanawiacie, jak się do tego zabrać, to pomoże wam z pewnością 10 zasad zabawy niedyrektywnej, jakie dostaliśmy na warsztatach. I to chyba była najfajniejsza rzecz, jaką przywieźliśmy z Warszawy - to, oraz możliwość obejrzenia na własne oczy sław blogosfery rzecz jasna! Okazało się, że z BlogOjciec dzielimy wspólne zainteresowania, Mo Bloguje to dziewczyna ze świetnym poczucien humoru, a na koniec nasz własny Ojciec taszczył torby do samochodu Mamygadżety. Tyle fajnych ludzi w jednym miejscu, wow, uszanowanko.
Post powstał przy współpracy z firmą Lego Duplo.