Jakiś czas temu przelała się przez Internety bardzo zażarta kłótnia o to, czy malowanie paznokci małym dziewczynkom to jest seksualizacja, czy też nie.
Matka w przypadku większości tego typu niewielkiej wagi dylematów jest zdania, że wolnoć Tomku. Znaczy niech każdy ma własne zdanie i robi jak chce, byle się innym ludziom nie wpierniczał ze swoim jedynie słusznym poglądem. Przykładowo nie przyszłoby Matce do głowy komentować tego, czy ktoś karmi cyckiem, czy butlą albo czy pozwala biegać bez czapki, czy nie pozwala. Zaraz, zaraz, zawołacie, to nie są wcale sprawy błahe! Ależ są. Poważne sprawy to jest na przykład bicie i poniżanie. Ale od czegóż jest Internet, jeśli nie od kruszenia kopii? Normalnie nie uczestniczy Matka w tym procederze, ale dziś zdarzyło nam się coś kuriozalnego.
W szatni na basenie spotykamy z Kluską panią z siedmioletnią (na oko) córką. Pani rozpromienia się na nasz widok i mówi:
- Patrz, jak ślicznie ma dziewczynka paznokietki pomalowane, jakie niebieskie, jak ładnie wyglądają! Jaka cudowna!
Na co jej córka, cicho, ze smutną miną:
- To dlaczego nie pozwalasz mi malować?...
Nosz fuck. Witki opadają.
Niechże to ktoś wytłumaczy Matce po ludzku, bo matczyny mózg po prostu nie ogarnia. Jakże można głośno i radośnie zachwycać się czymś, czego naszemu dziecku stanowczo zabraniamy? Co ma sobie pomyśleć ta dziewczynka? Mamusia uważa, że ta mała dziewczynka wygląda ślicznie, ale mi nie pozwala ładnie wyglądać?
Hipokryzja rodziców niejedno ma oblicze - niechaj pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie tłumaczył bachorom, że słodycze są niezdrowe, by potem po kryjomu wpierniczać czekoladki, wykorzystując przy tym jedną z sekretnych sztuk będących częścią tajemnego kręgu wiedzy rodzicielskiej - żucia bez poruszania szczęką. Jednak czym innym małe kłamstewka dnia codziennego (nie, w tej zabawce niestety nie da się wymienić baterii...), a czym innym stosowanie tak rażąco podwójnych standardów.
I błagam, jeżeli ktoś tu przyjdzie, żeby tłumaczyć Matce, że malowanie paznokci dziewczynkom to seksualizacja, to ma dla niego Matka dobrą radę.