Nie było nas dość długo, to prawda. Sprawy pozostawialiśmy rozgrzebane. Pomysły niezrealizowane. Książki niezrecenzowane. Nawet konkurs nierozwiązany. Ogólnie kicha, tak, Matka zdaje sobie sprawę. Ale wiecie co? Trochę tak tęskno. Maile ślecie, wiadomości, pytania. Wzrusz aż ściska za gardło.
Wracamy, mimo że realia jadą po Matce walcem i nieustającym dzwonkiem telefonu - ale świat jest pełen zbyt fantastycznych książek, żeby można było po prostu o nich nie pisać. Nie będzie Matka uprawiać tej jakże charakterystycznej blogerskiej skruchy, że to niby "wybaczcie, że długo nie pisałam, ale mój jamnik startował w regatach, a kot walczył o prawa człowieka w Mogadiszu". Bo życie.
Tymczasem pytacie, co tam u nas. No, trochę się podziało!
Kluska straciła cztery zęby jednocześnie i nawet tak sobie z Ojcem przez chwilę myśleliśmy, że to strasznie fajnie, bo ona od razu zaczęła seplenić, zaś jedzenie i popitek wypadają jej z paszczy. I tak sobie myśleliśmy, że może przez to będzie mniej gadać na przykład. Albo ciszej. Ale człowiek czasem się pięknie myli. No więc mamy teraz bardzo dużą podaż skórek od chleba rano, i to by było na tyle.
Precel wkroczył w świat procentów. Nie, nie takich jak sobie myślicie, no co z was za ludzie! O matematyczne chodzi! No więc Matka ma ostatnio wrażenie, że jedynie włosy my trzeba zafarbować na czarno, żeby zmienił się w małego Spocka. Serio, kiedy z wysokości matczynego łokcia dobiega pytanie, jak rodzicielka ocenia szanse procentowe na zakup batona czekoladowego, to mina pana w sklepie z płazem w logo - bezcenna.
No więc witajcie ponownie! Tęskniliśmy!
Lecimy z fotami z maja, a w najbliższych dniach nadrobimy wszelkie zaległości, słowo skauta (czymkolwiek by nie było).