Ostatnio straszliwie się książki rozpanoszyły na blogu, ale książkami się człowiek nie naje, co nie? (Jeśli jecie książki, to nie przyznawajcie się proszę, pozwólcie Matce żyć w błogiej nieświadomości). Powie Wam Matka w tajemnicy, że u nas w domu to się człowiek w ogóle raczej nie naje, bo w lodówce znaleźć można głownie światło i parówki. No, może kiedy Babcia robi nalot, wtedy przez dwa dni opływamy w luksusy. Jednak na co dzień luksusy musimy sobie, wybaczcie żargon konporacyjny, outsoursować. No to siup - dawno nie było nic o miejscach, które uświetniamy naszymi skromnymi osobami oraz naszymi skromnymi bachorami o ośmiu żołądkach. Dziś dwie miejscówki poza głównym szlakiem.