Jest nam trochę wstyd, ale musimy przyznać, że w wakacje graliśmy mało. Tylko nie mówcie nikomu, bo nie chcemy stracić geekowej reputacji.
Jest nam trochę wstyd, ale musimy przyznać, że w wakacje graliśmy mało. Tylko nie mówcie nikomu, bo nie chcemy stracić geekowej reputacji.
Zapóźnieni jesteśmy z tymi miesięcznymi fotopodsumowaniami, że głowa mała. Ale cóż począć, skoro w sierpniu znów nas nie było w domu - byliśmy za to tam, gdzie żyją dzikie stwory. Znaczy na plaży, na lodach i na polach koniczyny. Kluska odkryła nowe hobby, czyli photobombing plenerów ślubnych (zaliczyła dwa na Bernatce i trzy na Rynku), Precel opatentował zaś wyłudzanie gorącej czekolady na zmarznięte dziecko, które przez godzinę walczyło z fontanną. Ponadto zagościli u nas Żółw Ninja i Kobieta Dywan z morderczymi szczypcami. Uwierzycie, że nie mieliśmy nawet czasu grać na Playstation? W głowie się nie mieści.
„Jeszcze tylko kilka dni, tylko kilka dni” powtarzał Ojciec pod nosem drapiąc się zawzięcie. Od czasu do czasu wtrącał również radośniejsze frazy, takie jak „nienawidzę piasku”. Tymczasem potwory zadomowiły się w maltańskim hotelu, okupując na zmianę basen i ladę z lodami od wczesnych godzin porannych.
Lekko nie było. Mamy prawie sto odpowiedzi na naszej skrzynce mailowej, co w praktyce oznacza, że zalaliście nas falą świetnych, kreatywnych, czasem nieco szalonych wysp. Co robić, jak wybrać, jak żyć? Na szczęście z pomocą przyszło nam niezawodne wydawnictwo Dwie Siostry!
Zaskoczyliście nas, powiemy szczerze. Matka z początku z pewną nieśmiałością obserwowała ohanową skrzynkę mailową, a potem już tylko łapała się za głowę. Na konkurs powakacyjny przysłaliście prawie 100 (słownie sto!) odpowiedzi. No i siedzimy, głowimy się, męczymy, kłócimy, przeklinamy Was – bo Wasze odpowiedzi są po prostu za fajne! Na wyniki będziecie więc musieli poczekać do jutra. Tymczasem zapraszamy na przygodę z książką.
Obawiała się Matka nieco prowadzenia po lewej stronie. Z perspektywy czasu to przecież głupie. Jak ktoś, kto przeżył dwa porody w polskim szpitalu, może się obawiać czegokolwiek o kalibrze mniejszym niż światowa wojna nuklearna? Należało się obawiać czegoś innego – otóż bachory weszły w fazę szansonistycznej konkurencji. Kto głośniej, ten lepiej.
No dobra, szykujcie się. Ostrzegaliśmy przecież, że jak tylko odzyskamy zdolność operacyjną (w sensie technicznym, bo odzyskanie wszelakich innych zdolności po wakacjach z bachorami wymaga oczywiście wakacji), to zaczynamy spamować zdjęciami. Alternatywnie możecie też olać zdjęcia i po prostu poczytać, jacy byliśmy na Gozo nieszczęśliwi.
Festiwal Muzyki Filmowej już się rozpoczyna. Ojciec i Matka czują do niego sentyment – przeżyli wszak razem z festiwalem zerwany wichrem ekran, pierońskie zimno i organizowany konkurencyjnie wieczorek disco-polo. Teraz to już zupełnie inna impreza, ale za to nadarzy się okazja, żeby zabrać na ze sobą bachory. A w międzyczasie posłuchajcie sobie naszych absolutnie ulubionych kawałków muzycznych z filmów animowanych.