Jest nowy synonim powiedzenia "porwać się z motyką na słońce" - "znaleźć ładną aplikację do nauki polskiego alfabetu".
Jest nowy synonim powiedzenia "porwać się z motyką na słońce" - "znaleźć ładną aplikację do nauki polskiego alfabetu".
Czy zauważyliście, że młody pies i dwulatek mają naprawdę wiele wspólnego? Czas skupienia uwagi porównywalny do tego, jakim dysponuje złota rybka, pocieszna niezborność ruchów, niezrozumiała ekscytacja idiotycznymi czynnościami i absolutny brak poszanowania dla cudzej własności. Czyli niszczą co popadnie, cholery jedne. I lubią obgryzać buty. Oto nasza czarna lista strat.
Trąby i fanfary, bo właśnie rozpoczynamy nowy cykl na blogu: krakowskie muzea z dziećmi. Tutaj dowiecie się, gdzie ukulturalnić bachory, nie ryzykując przy tym obrażeń fizycznych i traumy. Pokażemy Wam muzea, które się dzieci nie boją - przyjazne, otwarte i ciekawe (albo nie - ale wtedy wytkniemy je palcem!). Przyjrzymy się ekspozycji, udogodnieniom, ofercie edukacyjnej i menu muzealnych kawiarni, czyli rzeczy o absolutnie fundamentalnym znaczeniu dla każdego małolata.
W styczniu zdarzyło się parę rzeczy niespodziewanych. Po pierwsze spadł śnieg i utrzymał się aż dwa dni. Śnieg w zimie?! Kto to widział, do czego to dochodzi, świat schodzi na psy! Na szczęście wkrótce się roztopił i brodziliśmy po pachy w błocku, więc z narażeniem zdrowia psychicznego decydowaliśmy się często na zabawy domowe. Po drugie spontanicznie wyruszyliśmy na narty, o czym mogliście się przekonać tutaj. Po trzecie wreszcie po raz pierwszy od czterech lat wyfrunęła Matka z gniazda, pozostawiając Ojca sam na sam z pisklętami, na - fanfary - jedną (słownie: jedną) noc. Wszyscy przetrwali w stanie względnie nienaruszonym, zaś efektem tej wyprawy jest garść fotek z Lucerny, które Matka wrzuciła na końcu tego wpisu. Ojciec natychmiast wypowiedział słowa głębokiego uznania dla fotograficznego kunsztu ukochanej małżonki, określając fotki jako "beznadziejne smuty".
Zakończył się konkurs Blog Roku. Uplasowaliśmy się w czwartej dziesiątce, na sto siedemdziesiąt blogów zgłoszonych w kategorii bachorowej, co jest dla nas sporym, szalenie pozytywnym zaskoczeniem. Krzyczymy więc głośno, po przedszkolakowemu: Dzię-ku-je-my! Za wszystkie miłe słowa, za wszystkie głosy wsparcia, no i za wszystkie smsy.
Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? No jasne! Jeden rzut oka na okładkę i już wiadomo - to będzie miłość! Są takie książki, którymi Matka jara się jeszcze przed publikacją. Niby nie ocenia się po okładce, ale przecież w głębi serca wiadomo od razu. Będzie nasza, choćby się waliło i paliło. Taki właśnie jest Issun Boshi, czyli japoński Tomcio Paluch wydawnictwa Gestalten.
Szama Mama to nasz cykl o tym, gdzie w Krakowie zjeść z dziećmi fajnie, smacznie i wyjść z tego bez szwanku. Dziś polecamy dwa lokale z przeciwnych stron kanału La Manche - brytyjski Big Red Bustaurant i francuski Pierre. W obu miejscach bywamy regularnie - dobrze karmią i nie denerwują się, kiedy bachory narobią wokół siebie syfu niczym rasowe prosiaki. Czyli za każdym razem.
Jak być może pamiętacie, Matka nie szczyci sie wieloma cennymi umiejętnościami pomagającymi w prowadzeniu gospodarstwa domowego. Właściwie jedną tylko umiejętność ma w tej dziedzinie dobrze opanowaną - delegowanie obowiązków. A najlepiej, jeśli uda się przerzucić jakieś zadania na Potwory. Niech więc przydadzą się do czegoś i same sobie zrobią zabawki, zamiast kasę wyciągać od rodziców.