Ale jak to, Czerwony Kapturek ma jakieś wersje? W okresie bezdzietnym budziło to w Matce spore zdumienie. No dajcie spokój, myślała sobie, jeszcze czego, że niby myśliwy nie rozwala wilka na końcu, tak? A potem okazało się, że dzieci są różne, to i Czerwone Kapturki są różne. I fajnie! No to dziś trzy różne książki, trzy różne Kapturki, a każda całkiem inna. Jedna nawet nie jest czerwona, wierzcie lub nie!
Add a comment