Co można robić, gdy zasmarkane (dosłownie i w przenośni) Potwory wyfruną na weekend do Babci? Wiele rzeczy można. Ale po co, skoro jest Zaczarowany Las i są kredki w kolorach jesieni?
Jakiś czas temu pojawił się u nas wpis, w którym Matka pokazywała, co też udało jej się wysmarować na kartach przepięknego Tajemnego ogrodu Johanny Basford. Ten tekst oraz zdjęcia znajdziecie poniżej. Jeżeli zaś chce Wam się zjechać na sam dół, to natkniecie się na konkurs rysunkowy, w którym do wygrania jest Zaczarowany Las. No właśnie, a skoro już mowa o Zaczarowanym lesie...
Zaczarowany Las
Sami oceńcie - czy to już jest choroba, jeżeli ktoś gra w Dragon Age i w oczekiwaniu aż załaduje się plansza koloruje sobie liście? Albo jak bachory oglądają dobranockę, ten sam ktoś pospiesznie ostrzy brązowe kredki i cichaczem koloruje żołędzie, zamiast przygotowywać kąpiel, jak na porządną Matkę Polkę przystało? No więc nawet jeśli jest taka jednostka chorobowa, Matka ma to gdzieś, pochylona jak Gollum nad swoją cenną kolorowanką.
Zaczarowany las jest kolejnym dziełem autorki Tajemnego ogrodu i z oczywistych względów jest do niego bardzo podobny. Czy koloroholikom to przeszkadza? Nie, wręcz przeciwnie - więcej dobrego! Tu równiez znajdziemy pięknie zakomponowane roślinne "mandale", wielkie dwustronicowe rozkładówki wypełnione ciasno malutkimi detalami, zielone labirynty i ukryte skarby. Autorka i tym razem proponuje czytelnikom zabawę w odnajdywanie ukrytych w plątaninie linii szczegółów, idąc nawet krok dalej - naszym zadaniem jest odnalezienie specjalnych symboli, które otworzą wrota zamku - ogromną rozkładówkę z tyłu książki. Matka jest oczywiście drobnym oszustem i od razu przewertowała strony, by obejrzeć tę niespodziankę. Spoilerów nie będzie, ale dość powiedzieć, że jest tam tak skomplikowana kolorowanka, że szczęka opada poniżej kolan. Serio.
Jeżeli jest gdzieś klub Anonimowych Kolorocholików, to dajcie Matce namiary, zanim męscy członkowie rodziny dostaną ciężkiej cholery. Ojciec przewraca oczami. Precel przebiera niecierpliwie nogami, trzymając w dłoniacch planszówkę. Kluska nie ocenia, Kluska rozumie.
Niestety chce również pomagać, a od tego pomagania Matka dostaje jednocześnie amoku, zawału i skrętu kiszek. Zobaczcie, co się dzieje, gdy ta franca dorwie się do kredek. Na szczęście strony w lesie są chyba nieco grubsze, niż były w ogrodzie. Wprawdzie zbyt energicznie naciskane cienkopisy ciągle trochę przebijają, ale ogólnie jest lepiej - choć oczywiście w przypadku kluskowego kolorowania nie ma to żadnego znaczenia, ona przebiłaby się mazakami nawet przez schron atomowy.
Napisałaby Matka coś więcej, ale kolorowanka sama się nie pokoloruje.
Wicie, rozumicie.
Pamiętacie, ze na dole strony jest konkurs rysunkowy, prawda?
Czym kolorowane? Ponieważ bardzo często pytacie, czym Matka koloruje, uchylamy rąbka tajemnicy: cienkopisy Stabilo, kredki Bambino i flamastry zmieniające kolor Spiegelburg.
Tajemny Ogród
Kolorowanie wciąga, kolorowanie uzależnia, kolorowanie powoduje, że na każde pytanie odpowiada Matka "Jeszcze tylko pięć minut!", zaś w jej głosie nie słychać cienia zainteresowania problemami innych ludzi. Im piękniejsza, bardziej skomplikowana i trudniejsza kolorowanka, tym lepiej. No i doigrała się Matka, gdy pod naszym dachem zagościł Tajemny Ogród.
Tajemny Ogród jest pierwszą, kanoniczną kolorowanką, od której moda na to całe dorosłe kolorowanie się zaczęła, która sprzedała sie na świecie w milionach kopii i owiana jest dość sporą sławą. Matka sięgnęła po nią chętnie, chcąc się przekonać, o co to całe halo... no i przepadła dokumentnie. Jeżeli pamiętacie jeszcze naszą recenzję Inwazji Bazgrołów, to wiecie, że Potwory z chęcią uczestniczyły wtedy w zabawie. Teraz nie mają na to większej szansy, bo Matka chowa Tajemny Ogród i wyciąga go dopiero wieczorem. Jeszcze by co ładniejsze strony zabazgrali... a niech już lepiej idą do piaskownicy.
Koloruje więc człowiek w nieziemskim skupieniu, z pietyzmem, oszczędnymi ruchami dłoni wypełnia niewielkie powierzchnie starannie wyselekcjonowanymi kolorami, nie oddycha wręcz z wrażenia... "Maaamoooo!" piętnaście kilo żywej wagi radośnie wskakuje człowiekowi na plecy. Ożeż ty! Ktokolwiek wymyślił określenie "kolorowanki antystresowe" powinien się mocno puknąć w głowę. Prawda jest taka, że kolorowanie to mega wnerwiające zajęcie i niewiele trzeba, by Matkę pchnąć poza krawędź. A to ktoś nagle wyskakuje spod stołu, oczywiście dokładnie w taki sposób, by pchnąć trzymającą cienkopis rękę. Albo ktoś rozlewa kubek cieplutkiego mleka na prawie ukończone dzieło, które powstawało przez cholerne dwie godziny. A już najgorsze ze wszystkiego jest "Mamo, pomogę ci!" i wielkie niebieskie kluskowe oczyska wyglądające znad krawędzi stołu. I te łapska brudne, już ściskające najbardziej fluorescencyjny i najbardziej przebijający flamaster, jaki w życiu widzieliście. Apage!
Na szczęście Tajemny Ogród oprócz klasycznych kart do kolorowania zawiera też dodatkowe zadania, takie jak poszukiwanie ukrytych szczegółów czy uwielbiane przez Potwory labirynty, z którymi Matka rozstaje się chętnie, uważając tylko, żeby Kluska dzierżyła kredkę, a nie flamaster. No właśnie - tu docieramy do pewnej bolączki, a mianowicie grubości papieru. Zasadniczo nie ma z tym problemu, ale przy zbyt entuzjastycznym kolorowaniu mazaki przebijają - jeżeli więc ktoś chce ukończyć wszystkie strony, powinien na to uważać. Matka nie ma tak rozbuchanych aspiracji - doba nie jest wszak z gumy. Z przyjemnością za to bawi się skanerem, tworząc dzięki Tajemnemu Ogrodowi ramki do "romantycznych" portretów. Niestety Kluska posiada tylko jedno (słownie: jedno) zdjęcie, na którym aspiruje do roli eterycznego, romantycznego dziewczęcia, do pozostałych zaś pasowałaby raczej ramka wycięta z kadru nowego Mad Maxa.
Na koniec zapraszamy was na wyprawę do prawdziwie pięknego ogrodu, w którym mieliśmy przyjemność błądzić na Fionii w ogrodach zamkowych Egeskov Slot (więcej fotek tutaj). A jeśli nie straszne wam uzależnienie, to spróbujcie swoich sił w konkursie, który znajdziecie pod tym wpisem - do wygrania oczywiście kopia Tajemnego Ogrodu. Tymczasem matka odlicza godziny - już niedługo Potwory usną i będzie można wyciągnąć cienkopisy. Hell yeah!
UWAGA! WYNIKI KONKURSU RYSUNKOWEGO!
Chciała Matka bardzo zrobić galerię nadesłanych prac, bo wyszły Wam te drzewa piękne niesłychanie, ale dziś taki dzień, że po prostu nic, ale to nic nie wychodzi. Zatem krótko i do rzeczy - kolorowanka wędruje do Żanety, choć właściwie powinien ją wygrać jej czteroletni syn, bo to on wymyślił drzewo z niebieskimi owocami, po zjedzeniu których można się zmienić w superbohatera.
Dziękujemy wszystkim za udział - przesłaliście nam ponad 30 drzew, czyli całkiem spory zagajnik. Szczególne dzięki dla Ilony i syna Adasia, Anastazji i córek Kasi i Wiktorii, Pauliny i córki Tosi oraz Karoliny i córki Darii - wasze drzewa są przepiękne!