po polsku

  • 10 fajnych książek na Mikołajki dla maluchów i starszaków

    header mokolaj2016

    Jak co roku problem z tym Mikołajem, bo przecież grube prezenty pójdą dopiero pod choinkę, a słodyczy bachorowi dawać nie ma sensu. Po pierwsze znów będzie latał po domu naspidowany cukrem, po drugie i tak dostanie od babci. Macie to jak w Żelaznym Banku z Braavos. Kupcie książkę. W razie jakichkolwiek wątpliwości. Zawsze. Kupcie. Książkę. Serio.

  • 10 najważniejszych książek w życiu Precla

    headerwyzwanie10ksiazek

    Wyzwanie do książkowego łańcuszka dostalismy po prawdzie miesiąc temu, ale sami wiecie. Wakacje. W wakacje czyta się nieco inaczej, głównie wytrząsając piach spomiędzy kartek. Jeżeli zdążyliście już zapomnieć o co chodziło, to szybciorem tłumaczę.

  • 10 świetnych książek na mikołajkowe prezenty

    headerksiazki na mikolaja

    Gruby czerwony koleś niedługo będzie się wciskał przez komin, a wy ciągle nie macie pomysłu, co by mu podrzucić do prezentowego wora? Kupcie książkę. W razie jakichkolwiek wątpliwości. Zawsze. Kupcie. Książkę. Serio.

  • 10 świetnych książek na prezent dla dziecka

    header10ksiazek

    Przed Wami lista dziesięciu najfajniejszych książek, jakie wpadły w nasze łapy ostatnimi czasy - prezent na dzień dziecka jak znalazł.

  • Abecadło z pieca spadło

    headerabecadlo

    Tak u nas się zdarzyło, że niespecjalnie Matka inwestowała w abecadła. Nie żeby darzyła litery wyjątkową niechęcią, przeciwnie, zalicza się raczej do wielkich fanek słowa pisanego w prawie każdej postaci, jednokoważ przeleciał  nam ten okres bokiem. Siup, i już, ani się Matka zorientowała, z bachory jakoś się same tych literek nauczyły. No i nagle w otchłani matczynej pamięci zapaliło się światełko, że przecież jednak w czasach prehistorycznych jakieś tam literki nabyła.

  • Adwentowo: Prezent dla Cebulki

    cebulkaheader

    Cebulka ma mamę, ale nie ma taty. Nie ma też roweru, choć bardzo by chciał, a przecież idą święta. Nie ma też tak naprawdę na imię Cebulka, tylko Stig, co znaczy, że wcale nie jest dziewczyną, a to dla niektórych czytelników w naszym domu było rozczarowanie. A kiedy już poradziliśmy sobie z wynikającym z tej rodzajnikowej zawieruchy zdziwieniem, okazało się, że Cebulka to jest taka fajno-smutka książka, nad którą można sobie podyskutować w długie zimowe wieczory.

  • Ahoj, tam, na morzu!

    header morskie opowiesci

    Szumi w muszelkach poupychanych gdzieś w szufladach, w oszlifowanych szkiełkach, w szarych gładkich kamykach. Kusi zapachem smażonej flądry, nęci smakiem gofrów z bitą śmietaną, woła głosem tego pana, co to niestrudzenie maszeruje tam i z powrotem, taszcząc wory gorącej kukurydzy i orzeszków w karmelu. Wzywa krzykiem mew, zupełnie już rozbestwionych o zachodzie słońca. Morze.

  • Atlas miast i Atlas przygód zwierząt - wielkie, wspaniałe, wciągające!

    header atlasy

    Czy może być coś bardziej ekscytującego, niż pojechać w miejsce, gdzie nigdy się nie było? Chociażby palcem po papierze. No to jedziemy, bo niedawno przybyła do nas wielka paka z atlasami. Na końcu mamy też konkurs, więc jeśli macie chrapkę na Atlas miast lub Atlas przygód zwierząt, to do dzieła!

  • Atomowa przygoda Profesora Astrokota

    header astrokotatomowy

    Jak być może pamiętacie, jakiś czas temu wraz z najznamienitszym przedstawicielem kociej nauki odkrywaliśmy kosmos. Minęło czasu mało-wiele (a jak wiadomo czas jest pojęciem względnym, podlegającym dylatacji i nikt nie zdaje sobie z tego sprawy tak doskonale jak rodzic, który przykładowo czeka na to, aż potomstwo raczy wzuć obuwie, czując, jak w trakcie tego trwającego eony procesu włosy mu siwieją i słysząc jednocześnie w myślach złośliwy, dziecinny chichot Alberta Einsteina) i po raz kolejny możemy z Profesorem Astrokotem wyruszyć w podróż - tym razem do świata fizyki. 

  • Bez słów 2: Pikotek i Binek, czyli dziwne imiona i wielkie poszukiwania

    bez slow2 header

    Trochę wody w Wiśle upłynęło i wracamy z tematem książek bez słów - pierwszą odsłonę możecie sobie przypomnieć tu. Dziś dwie książki o poszukiwaniach i podróżach, ale takich nieoczywistych. W bonusie małpy-złodzieje, dwanaście zagubionych króliczątek i tajny szyfr Majów.

  • Billy i jego przygody

    header billy

    Chłopiec ma na oko jakieś pięć lat i nosi imię Billy. Ma też mamę, najlepszą przyjaciółkę Lottę, zabawny berecik i tendencję do wpadania w tarapaty - takie normalne, codzienne, z którymi niewątpliwie boryka się większość przedszkolaków. I chyba właśnie dlatego seria o Billym, licząca obecnie pięć tomów, jest u nas w domu stale na tapecie.

  • Bullerbyn to stan umysłu

    headerbullerbyn

    Na początku Matka doszła do wniosku, że o Dzieciach z Bullerbyn nie ma sensu pisać. No dajcie spokój, lektura szkolna, każdy przecież zna, tylko się człowiek będzie produkował bez sensu. A potem wpadło nam w łapska nowe wydanie - duże, kolorowe, zilustrowane tak fajnie, że nie sposób nie uśmiechnąć się od ucha do ucha (takie Matce podwójne zaprzeczenie wyszło, a co!).

  • Chińskie cienie, czyli szaleństwa morderczego karpia

    header cienie

    Jest taki moment w życiu, że człowiek osiąga stan najedzenia totalnego. Wiecie, rozumiecie. Jeszcze jeden kawałek mazurka i trzeba będzie wołać karetkę. No, może jeden malusieńki się zmieści... W takim stanie człowiek ma ochotę biegać po placu zabaw mniej więcej tak samo wielką, jak odgryźć sobie własną rękę. Na szczęście w tym tunelu było dla Matki światełko - no i cień. A właściwie Chińskie cienie.

  • Cuda, cuda ogłaszamy! Cuda niewidy i Cuda wianki...

    cuda header2

    Cuda. No cuda. Dawno nie nie było na naszej półce książek o tytułach tak dobrze (a przy tym zgrabnie i pomysłowo) oddających zawartość. Już rzut oka na okładki sprawia, że Matka się potyka o własny entuzjazm biegnąc po portfel. Bo ładniej się chyba nie da. Zresztą zobaczcie sami. Cuda wianki i Cuda-niewidy nie stanowią serii - to dwie zupełnie różne książki, choć połączone nazwiskiem autorki, stylem, estetyką i przede wszystkim fascynacją polskim folklorem.

  • Czerwone Kapturki inaczej niż zwykle

    header kapturki

    Ale jak to, Czerwony Kapturek ma jakieś wersje? W okresie bezdzietnym budziło to w Matce spore zdumienie. No dajcie spokój, myślała sobie, jeszcze czego, że niby myśliwy nie rozwala wilka na końcu, tak? A potem okazało się, że dzieci są różne, to i Czerwone Kapturki są różne. I fajnie! No to dziś trzy różne książki, trzy różne Kapturki, a każda całkiem inna. Jedna nawet nie jest czerwona, wierzcie lub nie!

  • Czytozaury

    headerczytozaury

    Nadchodzi weekend majowy, a więc i nieuchronna wizyta w świątyni gumowego kiczu, miejscu pielgrzymek rodziców, którym niemiłe poczucie estetyki i pieniądze w portfelu. Zgadliście, jedziemy do dinolandu. No i wałkujemy w nieskończoność te książeczki zmaltretowane, bo wiadomo, że do dinozaura należy się nastawić emocjonalnie i budować napięcie. Czytamy więc.

  • Disney Infinity dla przedszkolaka

    infinityheader

    Nadchodzi taki moment w życiu każdego gracza, gdy trzeba przejść z dziecinnych aplikacji do prawdziwego, twardego, dorosłego grania. Nadchodzi moment, kiedy na półce z grami oprócz gier Matki i Ojca jest też miejsce na Twoje własne płytki. Disney Infinity to dokładnie to, czego potrzeba rodzicowi przedszkolaka, żeby zapewnić bachorowi długie godziny dobrej zabawy, sobie zaś skutecznie wydrenować kieszenie. And it’s -oh-so-pretty!

  • Dlaczego? Dlatego! - książki dla pytalskich.

    header dlaczego

    Nie martw się, to przejdzie - mówili. Przestaną tak w kółko pytać "dlaczego?". Otóż wcale nie, nie przestaną. Tylko poziom trudności się zmienia - znaczy dla nich pozostaje ten sam, świat ciągle wymaga objaśnienia, ale zmienia się dla ciebie. I nagle z rodzicielskiej alfy i omegi, tej kryształowej czary wiedzy wszelakiej, zmieniasz się w najzwyczajniejszą w świecie Matkę, stękającą nerwowo coś w stylu "Eeee... no bo napięcie powierzchniowe wody coś tam, ale dokładnie nie wiem...". No to dziś książki dla pytalskich, które stawią czoła tej rodzicielskiej zmorze, jaką jest "dlaczego?".

  • Dzieci to koszmarne zwierzątka domowe i Wielka księga detektywa pozytywki

    header

    Czy kiedykolwiek marzyliście o tym, by trzymać w domu pingwina? Albo tygrysa szablozębnego? A może o tym, by w śmiesznym kapeluszu rozwiązywać zagadki detektywistyczne? Dziś możecie poczytać o tym, dlaczego Dzieci to koszmarne zwierzątka domowe, a potem wyruszyć na spotkanie przygody wraz z detektywem Pozytywką. Jest też konkurs!

  • Elementarze – o tym marzę!

    headerelementarze

    Przez długi czas było w tej dziedzinie na naszych półkach nieciekawie, aż tu nagle klęska urodzaju – aż dwa nowoczesne elementarze. I to akurat wtedy, gdy Precel rozpoczyna zmagania z czytaniem. To są elementarze na miarę naszych możliwości!

  • Fajna książka, ale z dziurą

    headerdziura copy

    Zaskoczyliście nas, powiemy szczerze. Matka z początku z pewną nieśmiałością obserwowała ohanową skrzynkę mailową, a potem już tylko łapała się za głowę. Na konkurs powakacyjny przysłaliście prawie 100 (słownie sto!) odpowiedzi. No i siedzimy, głowimy się, męczymy, kłócimy, przeklinamy Was – bo Wasze odpowiedzi są po prostu za fajne! Na wyniki będziecie więc musieli poczekać do jutra. Tymczasem zapraszamy na przygodę z książką.

  • Fantastyczny Typogryzmoł

    headertypogryzmol

    Kolorowanek, antykolorowanek, zeszytów ćwiczeń i książek aktywizujących jest ostatnio na rynku tak dużo, że nawet Matka gubi się już w tym, co warto wziąć pod ołówek. Robiąc jednak generalne porządki na półce z bazgroszytami natknęła się ostatnio na Typogryzmoł,teraz nieco zapomniany, a niegdyś ukochany - i od razu Potwory zmaterializowały się dookoła z wielkimi uśmiechami na twarzach.

  • Gdybym był dorosły i Inwazja bazgrołów

    headerinwazja

    Pomieszanie z poplątaniem zapanowało ostatnio w naszym domu. Małolat snuje marzenia o tym, co by było, gdyby był dorosły, zaś Matka oddaje się z zapamiętaniem czynnościom zazwyczaj zarezerwowanym dla dzieci. I wszyscy są z obecnego stanu rzeczy bardzo zadowoleni. Sprawdźcie sami, może i Wy macie ochotę na takie poplątanie. Konkurs czeka.

  • Główka pracuje! Matematyczna Pizza i Szkicownik Szalonego Wynalazcy

    header pizza

    Idą wakacje, czas błogiej laby... nie powiedziała jeszcze żadna matka, nigdy. No dobra, jak Matka nie ma wolnego, to tym bardziej bachory wolnego mieć nie będą. Główka musi pracować, bo śrubki zardzewieją, czy jakoś tak. A tak się składa, że mamy teraz na tapecie takie książki, które zmuszają małolatów do wysiłku twórczo-analitycznego. Żyje Matka cichą nadzieją, że jak już ich porządnie przeczołga intelektualnie, to pójdą sobie gdzieś w cholerę co najmniej na godzinkę. No to sprawdźmy. Na tapecie Matematyczna Pizza i Szkicownik Szalonego Wynalazcy.

  • Idzie zima!

    headerzima

    Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła! - skandują Potwory maszerując dookoła stołu. Gdybyż, ach gdybyż to była prawda! Matka ponuro spogląda w okno, na smętnie kapiący deszcz. Na te dwa centymetry śniegu, które spadły w tym roku w Krakowie, rzuciliśmy się jak szaleni. Teraz pozostaje nam jedynie czytać o zimie.